Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Powoli tracimy siły do działania, telefon interwencyjny dzwoni coraz częściej, mamy coraz więcej zgłoszeń do psów z wypadków drogowych. Lekarze weterynarii odmawiają pomocy, lecznice zamknięte, schroniska chcą usypiać psy, bo nie mają miejsc. Robi się coraz gorzej. Nie nadążamy przyjmować zgłoszeń z prośbą o pomoc. Obecnie trafiło do nas 6 psów w ciężkim stanie. Żadna ze służb nie chce im pomóc. Jesteśmy pod ścianą i potrzebujemy Państwa pomocy.
Obieraliśmy psa w gminie Wąsewo, który od kilku dni leżał bez od władz gmin. Gdy dojechał na miejsce lekarz - zdaniem świadków hycel rzucał w niego kamieniem, by sprawdzić czy nie jest agresywny. Potem lekarz weterynarii kijem wyjmował go z klatki.
Psiakowi nikt nie pomógł, trafił do nas z połamanymi obiema kończynami.
Koszt zabiegu i opieki pooperacyjnej to prawie 2,5 tys. zł. Nie mieliśmy wyboru. Musimy te koszty pokryć. Zabieg odbył się natychmiast...
Na fotografii poniżej dokładnie widzimy zakładanie przez lekarza ortopedę płytek tytanowych w tylną kończynę.
Zabieg trwał wiele godzin. Po zszyciu kończyna wygląda tak jak na fotografii poniżej.
W niedzielę kolejne zgłoszenie z policji. We wsi Jasiorówka leży pies w ciężkim stanie po wypadku drogowym. Leżał tak kilkanaście godzin i nikt mu nie pomógł.
Lekarz weterynarii, jaki ma umowę z gminą odmówił przyjazdu, a powinien go ratować. Pies prawie zamarzł na dworze. Ruszyliśmy na pomoc, przewieźliśmy go do kliniki - ale stan był bardzo zły.
Mimo akcji reanimacyjnej pies odszedł. W lecznicy pozostał dług i gorycz po przegranej walce, że zbyt późno otrzymaliśmy informację.
Dziś kolejne zgłoszenia...
W Libiszowie pod Opocznem ktoś wyrzucił psa. Kierowca potracił go nie udzielając pomocy. Zwierzę leżało w rowie całą noc i przeraźliwie wyło. Miejsce, gdzie znajdowało się zwierzę pokazuje Pani Stanisława z Libiszowa, która mieszka niedaleko miejsca wypadku.
Nie przyjechał żaden lekarz. Rano cierpiącego psa zabrali o pracownicy schroniska dla zwierząt. Stwierdzono iż są poważne złamania obu łap i postanowiono go... uśpić. Tak, tak, nie leczyć, tylko uśpić. Powód? Brak funduszy i miejsca w schronisku w Opocznie. Zastrzyku śmierci nie podano tylko dzięki Pani Basi Modrzejewskiej z Łodzi, która od lat ratuje zwierzęta. To ona zadzwoniła do lekarza i wstrzymała egzekucję psa. Podłączono mu kroplówkę i leżał i czekał obok wiadra z mopem aż ktoś od nas po niego przyjedzie.
W kilka godzin przewozimy go samochodem do Warszawy, do kliniki weterynaryjnej.
Tam dokonujemy pełnej diagnozy psa i umawiamy zabieg składania kości. Złamania są skomplikowane, ortopeda musi przeprowadzić dwa zabiegi, bo połamane są przednia lewa i tylna lewa kończyna. Wstępna wycena samych zabiegów ok. 3500 zł. + koszty hospitalizacji, jak znamy życie - drugie tyle. Tak wyglądają oba złamania na wykonanym przed chwilą RTG
Psiak chce żyć. Jest pod całodobową opieką. Na szczęście nie grozi mu już śmierć.
Przed chwilą odebraliśmy kolejny telefon z informacją o potrąconym psie pod Łęczycą. Pies leży od soboty...
Wszystkie te zdarzenia jako Pogotowie dla Zwierząt obsługujemy dzięki Państwa pomocy. Wyjeżdżamy natychmiast, zabieramy zwierzęta z rowów i konsultujemy psiaki u najlepszych lekarzy. Zlecamy zabiegi, prowadzimy rehabilitację i znajdujemy nowe domy. Nie mamy jednak już funduszy by ratować kolejne biedy. Dlatego prosimy o wsparcie w tych trudnych chwilach.
Loading...