Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani chciałabym cały sercem podziękować za życie klaczy. Mohita, bo tak otrzymała na imię jest klaczą jak się okazało kaleką. Nie wiemy przez co przeszła i jakiej krzywdy doświadczyła ze strony człowieka. Początkowo zbiórka skupiała kwotę na wykup klaczy, podstawowe badanie i zabezpieczenie jej utrzymania na kilka miesięcy. Później widząc stan klaczy wymagający dalszej diagnostyki prosiliśmy już tylko o wsparcie jej leczenia. Z otrzymanego od Państwa wsparcia pozostało na rzecz Mohity 1.794,20 zł. Nie otrzymaliśmy jeszcze faktury za pierwszą wizytę weterynarza (nie znam kwoty) i za kowala (160 zł ). Dalsze badanie przed Nami: rtg, usg kończyny przedniej i tylnej. Nie udało się niestety zabezpieczyć utrzymania klaczy poprzez opłacenie choć kilku miesięcy pensjonatu. Zrobimy wszystko, by Mohita żyła bez bólu, będziemy dalej walczyć, a zarazem prosić Was o pomoc w zdobyciu funduszy dla niezbędnej dla niej opieki. Jeszcze raz wyrazy wdzięczności dla Wszystkich, którzy zaangażowali się ratowanie staruszki...
Kilka dni temu otrzymaliśmy wiadomość z błagalną prośbą o pomoc w wykupie młodego konia. Gdy wykonałyśmy telefon do handlarza okazało się, że dwie Panie organizują zbiórkę na wykup już dwóch koni od tego handlarza. W trakcie rozmowy handlarz oznajmił nam, że na sprzedaż jest jeszcze stara, bezużyteczna już klacz, która nie dała rady z ostatnim porodem.
Ze względu na wiek słabo chodzi, słabo je i nie przynosi mu już żadnych zysków. Idzie więc na rzeź, bo jest tylko nędznym, nieopłacalnym kawałkiem mięsa. Bezimienna staruszka nie ma nikogo, kto zatrzymałby się nad jej losem. Całe życie uczciwie pracowała w polu, a w międzyczasie rodziła źrebięta… Dziś nie ma siły już na nic. Nie jest w stanie rodzić i zajmować się chowaniem kolejnych dzieci. Sama potrzebuje już opieki, pragnie odpoczynku, spokoju i emerytury. Oaza łagodności i posłuszeństwa, jak określił sam handlarz. No właśnie… Kolejna z tych, które oddane człowiekowi zostają do końca. Z pokorą wsiadają na pakę rzeźnickiego wozu i żegnają właściciela tym ostatnim oddanym spojrzeniem… Nieświadoma drogi, która jest jej ostatnią, jedzie bez obaw, bo przecież za te wszystkie lata wspólnego życia jej ukochany właściciel nie skazałby jej na śmierć w rzeźni. Prawda jest niestety inna.
Kochani, czasu na wykup bezimiennej babci jest niewiele, a kwota jest dość duża. Ze względu, jak wiecie, na mój stan zdrowia po ciężkiej operacji tętniaka głowy niezbędne jest półroczne zabezpieczenie klaczy na kwotę 3.300 zł. Koszt samej babci to 7.000 zł. Mając na uwadze jedną wielką niewiadomą pod względem jej zdrowia zabezpieczamy też pierwsze podstawowe wizyty weterynarza i kowala na kwotę 1700 zł, transport to 1.000 zł.
Loading...