Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Niestety nie udało nam się zebrać całej kwoty. Z tego co uzbieraliśmy udało am się spłacić część długów.
Kochani, już nie możemy dalej prosić, więc błagamy Was o pomoc... Ostatni okres był bardzo ciężki i znowu stanęliśmy na krawędzi upadku.
Wszystkie nasze pozostałe zbiórki stanęły w miejscu. Zarówno ta na budynek, który nie tylko byłby domem na zimę dla naszych psich staruszków, ale dałby nam szansę na zarobienie, na podniesienie się z kryzysu, również zbiórki na poszczególne psy i ogólna na długi weterynaryjne... STOJĄ. A długi ROSNĄ...
Dostaliśmy wielkie wsparcie na kupienie drzwi zamykających jedno pomieszczenie nieocieplonego pustostanu, w którym zamieszkają nasze staruszki na zimę. Nie zdążyliśmy ich zainstalować, kiedy okazało się, że po wichurach i ulewach dach przecieka w tak wielu miejscach, że od wielu tygodni walczymy bezskutecznie z naprawą. Nawet psy się wyniosły do bud, bo im kapie na głowę. Nie stać nas na profesjonalnego dekarza. Sami łatamy, co możemy, ale budynku na zimę nie możemy zamknąć przy takiej wilgoci nawet jeśli drzwi i czworonożni rezydenci czekają.
Aż strach nam podliczyć ile mamy niezapłaconych faktur, za weterynarzy, za media, za księgową, za dzierżawę terenu...
Ta pandemia chyba jednak finalnie nas dobije. Nie widzimy już nadziei innej niż zwrócenie się do Was z tą rozpaczliwą prośbą o pomoc.
Chcemy dalej ratować zwierzęta, ale teraz sami potrzebujemy ratunku. Wielkimi krokami zbliża się zima - to bardzo trudny dla nas czas. Zapas karmy z poprzedniej zbiórki zaraz się kończy i nie mamy środków, by zamówić kolejne dostawy siana, słomy, owsa czy karmy dla uratowanych psów. Leczymy i rehabilitujemy nasze zwierzęta, szukamy domów adopcyjnych. Nasze budy, które planujemy postawić w pustosianie i obłożyć słomą dla schorowanych zwierząt są również stare i wymagają remontu. Musimy koniecznie mieć środki na weterynarza – bo większość naszych zwierząt jest stara lub chora, a nie mamy z czego zapłacić zaległych faktur. Teren, który dzierżawimy dla zwierząt mamy zadłużony w opłatach.
Pandemia to okres wyjątkowo dla nas ciężki. Mniej darowizn, a zwierząt do ratowania przybywa coraz więcej. Sukcesywnie sprzedawaliśmy prywatne rzeczy, sami jesteśmy zadłużeni byleby tylko nie utonąć. Żyjemy w ciągłym stresie, czy jutro będziemy w stanie nakarmić nasze zwierzaki, czy nie odłączą nam wody, czy prądu. Kładziemy się i wstajemy pełni obaw o przyszłość naszych podopiecznych. Walczymy każdego dnia o przetrwanie. I przez ostatnie miesiące jakoś dawaliśmy radę, ale było bardzo trudno. Nasze możliwości na wyjście z kryzysu powoli się wyczerpały.
Utrzymujemy się głównie z hojności darczyńców, którym nie jest obojętny los porzuconych i starych zwierząt. Organizujemy warsztaty i zajęcia dogoterapii, starając się jakoś zarobić na naszych podopiecznych. Zarabiamy na ułamek ich potrzeb.
Jesteśmy w dramatycznej i opłakanej sytuacji. Ograniczyliśmy przyjmowanie zwierząt, bo nie będziemy mieli ich za co leczyć ani czym nakarmić, a także nie mamy gdzie ich zabezpieczyć przez okres trudny, bo zimowy. Nie chcemy kończyć naszej działalności. Nie chcemy pozbawiać zwierząt pomocy. Ale jeśli nie stanie się cud, nie poradzimy sobie. A co się stanie z naszymi podopiecznymi, jak nas zabraknie? Odwlekamy myślenie o szukaniu im nowych domów z nadzieją, że jeszcze nam się uda zostać razem.
Kochani, bądźcie z nami! Zawsze możecie do nas przyjechać, poznać naszych podopiecznych.
Przepraszamy, że nie daliśmy rady sami. Taki mieliśmy przecież świetny plan, żeby zarabiać dodatkowo na utrzymanie fundacji warsztatami i grafiką. Niestety już wiemy, że w tych czasach marne mamy na to szanse. Staraliśmy się, ale dziś już skończyły się nam pomysły na przetrwanie. Błagamy o wsparcie, o pomoc. Jesteście dla nas ostatnią szansą, ostatnią...
Loading...