Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani, gorąco Wam dziękujemy za pomoc okazaną naszym podopiecznym. Dzięki Waszemu wsparciu udało nam się przetrwać ten trudny okres. To dzięki Wam nasza Fundacja może istnieć i otaczać opieką zwierzęta wymagające pomocy <3. Łączymy serdeczne wyrazy wdzięczności od wszystkich naszych zwierzaków <3 <3 <3, mając nadzieję, że okazane dobro wkrótce do Was powróci zwielokrotnione :)
Dziś walczymy o przetrwanie, ale bez Waszej pomocy to nam się nie uda. Przerażenie i ciągły niepokój o to, co się wtedy stanie z naszymi zwierzętami, odbiera nam chęć do życia.
Kochani, z powodu epidemii sytuacja w kraju i na świecie staje się coraz bardziej dramatyczna, bardzo to przeżywamy wspólnie z Wami. Niestety mamy więcej powodów do zmartwień, ponieważ atak koronawirusa spowodował także, że konto naszej fundacji zaczyna świecić pustkami.
Darczyńcy z uwagi na brak środków i niepewność jutra odwołują stałe przelewy. W tej chwili została jedynie garstka osób, które wspierają naszych podopiecznych. Nie chcemy się poddać, bo przecież musimy walczyć o być albo nie być, a więc o każdy grosz dla naszych ocalonych zwierząt.
Zawsze było nam ciężko, bo jesteśmy małą fundacją, którą prowadzimy tylko we dwie, ale w tej chwili to już prawdziwa walka o przetrwanie... O zdrowie i życie naszych zwierząt. Pod naszą opieką znajdują się uratowane konie, krowy, kozy, króliki, psy i koty, które mieszkają w naszym azylu.
Te wszystkie zwierzęta zostały uratowane od okrutnej i bolesnej śmierci, bo za sprawą złych ludzi czekał je taki właśnie los. Jedne były hodowane na ubój, inne potwornie dręczone lub porzucone na pewną śmierć.
Prócz nich dokarmiamy także inne zwierzęta w potrzebie i udzielamy pomocy ludziom, których nie stać na leczenie i utrzymanie swoich psów i kotów.
Zajmujemy się ratowaniem zwierząt od 2017 roku, bo chociaż miałyśmy inne plany życiowe, na naszej drodze stanęły zwierzęta w naglącej potrzebie, którym nikt inny nie chciał udzielić pomocy, a bez niej groziła im okrutna śmierć. Od 2018 roku działamy jako fundacja i stale przybywa nam zwierząt na utrzymaniu, bo nie potrafimy przejść obojętnie obok konającego psa, który został wyrzucony do rowu lub konia, który ostatkiem sił błaga o pomoc, bo wie, że za chwilę zaprowadzą go na trap rzeźnickiego tira i po wielu cierpieniach skończy się jego życie...
Oto historie kilku naszych podopiecznych, których udało się nam uratować przed okrutnym losem:
Lucky przyczołgał się do nas ostatkiem sił, jakby umiał czytać i wiedział, że w tym miejscu znajduje się fundacyjny azyl. Ponad miesiąc walczył o życie w klinice weterynaryjnej. Dziś to cudowny kociak, który uwielbia głaskanie i jako pierwszy wybiega, żeby witać gości.
Lola została potrącona przez kierowcę, który zamiast udzielić pomocy leżącemu na środku jezdni psu, zajął się poszukiwaniem jej właściciela, aby uzyskać odszkodowanie, więc w czasie kiedy suczka konała w męczarniach, chodził do każdego domu w pobliżu, aby uzyskać informacje w najważniejszej dla niego kwestii własności. Gdyby nie przypadkowy człowiek, który okazał serce i zabrał ją do weterynarza, nie byłoby jej dziś z nami. Lola przeszła operację zespolenia kości i długą rehabilitację. Początkowo była nieufna i agresywna, dziś to wspaniała i przyjacielska psinka.
Chili zawdzięcza życie strażakom, którzy gasili pożar w pobliskich slumsach. Powiadomili nas o tej suni przykutej krowim łańcuchem do budy, bo była przeraźliwie chuda i nie miała nawet miski z wodą, nie wspominając o jedzeniu. Można było uczyć się anatomii na jej ciałku. Okazało się, zmarł jej właściciel, a sąsiedzi nie zamierzali jej karmić i obojętnie patrzyli, jak cierpi i zjada drewniane patyki. Teraz psinka ma wspaniały dom i kochającą rodzinę.
Balbinka została uratowana na targach w Kozłowie Biskupim, skąd miała trafić do rzeźni. Była w stanie agonalnym. Leżała na podłodze przyczepy nie mogąc unieść głowy, dlatego handlarz ukrył ją za krowami i cielakami, aby bez świadków sprzedać ją na tzw. "dopych" do tira transportującego zwierzęta do ubojni.
Maks to staruszek wykupiony na targach w Skaryszewie, skąd miał trafić do rzeźni. Całe życie służył ludziom, startował w zawodach, a następnie pracował ponad siły w szkółce jeździeckiej. Gdy się zestarzał i nie mógł już wozić ludzi na swoim grzbiecie, został oddany prosto w ręce handlarza końmi na rzeź.
Myszka została znaleziona z drutem wrośniętym w szyje. Ledwo udało się jej uratować życie. Dziś ma wspaniały dom i kochających właścicieli.
Sara została potrącona przez samochód, doznała bardzo poważnych obrażeń. Przeszła operację szycia pęcherza, a następnie zespolenia pogruchotanej miednicy. Wielomiesięczna walka o jej życie była bardzo dramatyczna, ale codzienna, żmudna rehabilitacja przyniosła wreszcie efekty. Dziś Sara biega i znowu może się cieszyć życiem.
Wiktoria to źrebak zabrany zbyt wcześnie od matki. Miała zostać sprzedana na targu w Skaryszewie. Stała tam wśród dużych koni i panicznie trzęsła się ze strachu, na próżno nawołując swoją mamę. Miała przerażającą rozpacz w oczach. W tej chwili powoli zapomina o przeżytej traumie i czuje się bezpieczna.
Zebrane środki zostaną przeznaczone na utrzymanie zwierząt znajdujących się pod opieką naszej fundacji. Za każdy grosz podarowany na tę zbiórkę serdecznie dziękujemy!
Loading...