Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Przepraszam za ddługą ciszę. Jesteśmy na końcowym etapie przenoszenia stada koni i budowy nowego domu dla nich.
Ziemia, którą chcieliśmy dla naszych koni kupić została sprzedana komu innemu zanim uzbieraliśmy potrzebna kwotę. W rezultacie kupujemy inna działkę obok na której konie już obecnie są bezpieczne. Działka jest większa od poprzedniej i graniczy z terenem fundacji. Z funduszami udało nam sie wyrobić prawie na styk i musielismy dołożyć tylko niewielką kwotę 4000zł. Niebawem podpiszemy akt notarialny.
Skończyliśmy niedawno budowę ogrodzeń, wiat i paśników. Niestety nowy teren, na którym są konie jest na tyle blisko ich starego domu, że od kilku tygodni pomimo montażu pastucha konie przedzierały się przez nowe ogrodzenia chcąc wrócić do domu, który widziały za płotem. Cudem nikomu nie stała sie poważna krzywda.
Od kilku tygodni dzień w dzień naprawialiśmy ogrodzenia i łapaliśmy uciekinierów. Po długich zmaganiach i próbach uatrakcyjnienia im nowego terenu czym się da, w końcu konie zadomowiły sie na nowym terenie i już nie próbują uciec.
Jesteśmy wszyscy wykonczeni ale szczęsliwi, że cudem udało nam się uratować naszą zwierzęcą rodzine w komplecie.
Pozostał nam jeszcze kawalek płotu do poprawienia, żeby było pięknie. Czekamy na materiały z tartaku żeby to dokonczyć.
Z całego serca dziękujemy Wam za uratowanie nas. W szczególności chcielibyśmy podziękować wspaniałej Anonimowej Osobie, która dopłaciła prawie połowę brakującej kwoty i jest naszym Aniołem Strożem.
To już pewne…albo wykupimy ziemię albo nasze stado straci dom. Mam dwa miesiące, żeby zebrać ponad 90 000zł!
Stado uratowanych koni, kucy, osłów i nasza gwiazda krowa Zosia mieszkają na tym terenie od lat. To jest ich dom, w którym odnalazły wolność, spokój i bezpieczeństwo. Na tym terenie urodziło i wychowało się kilka zwierzęcych maluchów, ale tu również zrodziły się liczne, wspaniałe więzi i przyjaźnie.
Obecnie mieszkają tu:
Kaprys – najdłużej mieszkający u nas hucuł; jedyny, który przeżył ze stada otrutych koni;
Okoń – konik polski, który wielu woził na grzbiecie podczas zajęć hipoterapii; obecnie ze względu na nawracające choroby kopyt jest na końskiej emeryturze;
Brenda – kucynka szetlandzka, która przyjechała razem z Okoniem, razem z nim pracowała jako koń do hipoterapii i również jest na emeryturze;
Etna – klacz wielkopolska z zaawansowaną miękką pęciną; pracowała w rekreacji; obecnie na końskiej emeryturze;
Knieja – klacz (typ pogrubiany), Mama Aprylisa; przyjechała do nas źrebna prosto z targu w Skaryszewie;
Aprylis – syn Knieji, pierwszy koń urodzony w fundacji; asystuje przy warsztatach;
Runa – klacz zimnokrwista; przyjechała źrebna od handlarza; urodziła w fundacji źrebaka Ragnara, który urodził się z wadą serca i zmarł w wieku 4 miesięcy.
Druid – niewidomy koń, który po karierze sportowej trafił do rzeźni; mieszka w fundacji na końskiej emeryturze;
Zorza/Elsa – niewidoma kucynka, która trafiła do nas źrebna z rzeźni; urodziła w fundacji źrebaczka Zyzia;
Dorian/Maciek – kucyk, który trafił do fundacji jako łobuz; obecnie uczy się ufać ludziom i zaczyna lubić ich obecność;
Zyzio – żrebak Zorzy;
Zosia – jałówka; trafiła do fundacji jako cielak;
Osiołki Hugo, Gacek i mulica Wiosna.
Kilka dni temu przyjechał geodeta i wyznaczył granice działki na sprzedaż. Podobno jest już kupiec chętny.
Mamy prawo pierwokupu ale czy zdążymy zebrać taką kwotę? Kupiec ma pieniądze i czeka.
To jest ziemia, na której nie tylko mieszkają nasze zwierzęta. Na tym terenie odbywają się m.in. warsztaty edukacyjne dla dzieci, zajęcia zooterapii dla osób niepełnosprawnych i uchodźców z Ukrainy, spotkania integracyjne i pikniki dla rodzin z dziećmi. Ta ziemia to jeden z fundamentów naszej pomocy. To miejsce gdzie skrzywdzeni ludzie i złamane zwierzęta pomagają sobie nawzajem w pokonywaniu bólu, przetrwaniu tragedii, przezwyciężaniu niedoli.
Poświęciłam kilka ostatnich lat swojego życia żeby zbudować to miejsce. Nie miałam nigdy konkretnego pomysłu ani odgórnych założeń. Razem w grupą wspaniałych ludzi, w tym wielu dzieciaków małymi krokami budowaliśmy to miejsce: intuicyjnie, spontanicznie, opierając się na dobrze zwierząt i radości płynącej z przebywania pośród nich. Przez kilka lat stworzyliśmy wspaniałe miejsce pełne zwierząt, dzieci, miłości i radości.
Dzieciaki z placówki opiekuńczej w Toruniu, w zeszłym roku również odnalazły tu bezpieczną przystań i odwiedzają nas teraz regularnie. To one nazwały to miejsce „Zwierzątkowem”. Dziesiątki wolontariuszy poświęciło setki godzin ciężkiej pracy i ogrom serc, żeby w Zwierzątkowie było magicznie, wesoło, swobodnie, bezpiecznie, żeby nikt nie chciał stąd wyjeżdżać.
Ziemia, którą mamy niedługo stracić jest sercem Zwierzątkowa. Nie potrafię sobie nas wyobrazić bez niej, bez naszych koni, bez krowy Zosi.
Mamy TYLKO 2 możliwości:
1. Kupić ziemię jako własność fundacji i zapewnić stadu bezpieczny dom na zawsze;
2. Znaleźć zwierzętom nowe domy, rozdzielić stado, ograniczyć zakres pomocy kolejnym zwierzętom i zredukować skalę działań fundacji.
Tylko od powodzenia zbiórki zależy czy uda się uniknąć opcji drugiej. Sama na pewno nie dam rady zarobić takiej sumy pieniędzy. Kwota, która musi uzbierać fundacja jest bardzo wysoka. Czasy są bardzo trudne. Nie jest mi łatwo uwierzyć w powodzenie zbiórki.
Poznałam jednak ostatnio tak wielu fantastycznych ludzi, którzy wierzą za mnie, wspierają nas i kibicują fundacji. To oni namówili mnie do napisania i wysłania w świat tej prośby o pomoc. Proszę was więc o przesyłania jej dalej, aby dotarła do jak największej liczby osób. Z całego serca was proszę: Pomóżcie mi zawalczyć o Zwierzątkowo!
Loading...