Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Rondzia odeszła (*) zostawiając nas z wielkim poczuciem straty ....dziękujemy Wam za wspieranie jej przez cały czas walki...ponad rok !
Szanowni Państwo, zwracamy się do Was z gorącą prośbą o wsparcie w leczeniu i usprawnieniu Rondzi – młodziutkiej, na wpół sparaliżowanej suni.
Rondzia trafiła do nas rok temu. Pewnego zimnego, grudniowego dnia dostaliśmy od Policji informację, że w pobliżu ronda leży pies potrącony przez samochód. Natychmiast pojechaliśmy na miejsce, zabezpieczyliśmy w miarę naszych możliwości sunię, udzieliliśmy jej pierwszej pomocy i przewieźliśmy ją do szpitala w Grudziądzu.
Rondzia znalazła się na intensywnej terapii. Tylko dzięki ogromnemu zaangażowaniu lekarzy udało się ją utrzymać przy życiu. Jednak Rondzia nie wróciła do pełnej sprawności. Lekarze stwierdzili u niej obrzęk rdzenia kręgowego. Rondzia ma sparaliżowaną tylną część ciała. Nie chodzi, nie kontroluje załatwiania potrzeb fizjologicznych. Jest częściowo sparaliżowana i nie ma czucia w tylnych łapach.
Przez trzy miesiące jeździliśmy z nią regularnie, trzy razy w tygodniu, na rehabilitację. Nasza psinka bardzo się tym stresowała, jednak nie chcieliśmy się poddać – cały czas mieliśmy nadzieję, że Rondzia stanie w końcu na swoje cztery łapy. Jednak po trzech miesiącach terapii nastąpił kryzys. Rondzia – ponieważ nie ma czucia w tyle ciała – odgryzła sobie część jednej z łap. To położyło kres rehabilitacji, do której przestała być zdolna.
Od tej pory Rondzia ma na stałe założony kołnierz pozabiegowy, aby ochronić jej tylne łapy przed odgryzieniem - i tak już pozostanie do końca życia.
Niestety na tym nie koniec cierpień biednej młodziutkiej suni. Około czterech miesięcy temu Rondzia przestała jeść. Po diagnozie okazało się, że ma poważny problem z nerką. Lekarze szybko podjęli decyzję o konieczności operowania Rondzi. Podczas operacji okazało się, że nerkę trzeba usunąć ze wszystkimi tego konsekwencjami, lub zdecydować o eutanazji jeszcze w trakcie operacji. Oczywiście zdecydowaliśmy się ratować ją za wszelką cenę i podjęliśmy decyzję o usunięciu nerki. A w tej chwili druga nerka również wykazuje duże nieprawidłowości. W związku z tym Rondzia na co dzień dostaje leki, antybiotyki, kroplówki. Co dwa lub maksymalnie cztery tygodnie lekarze kontrolują stan chorej nerki.
Pomimo całego cierpienia, jakiego doświadczyła w swoim krótkim życiu, Rondzia jest niesłychanie wesoła, radosna i chętna do zabawy. Ma przygotowany specjalny wybieg, zapewniający jej możliwość poruszania się pomimo jej niepełnosprawności i tam staramy się spędzać z nią jak najwięcej czasu. Rondzia na swój sposób biega, ciągnąc za sobą bezwładne ciałko. Ma w sobie mnóstwo radości i chęci do życia. Niebawem będziemy zamawiać dla niej specjalny, przygotowany na miarę wózek inwalidzki dla psów, który – mamy nadzieję – choć w części zrekompensuje jej niepełnosprawność i pozwoli troszkę usprawnić sunię.
Czy ulitujecie się Państwo nad losem małej, niewinnej Rondzi, która bez swojej winy tyle wycierpiała w życiu? Nie wiemy, ile jeszcze pożyje, ale robimy co w naszej mocy, aby reszta jej dni była pełna radości i – na ile to jest możliwe – pozbawiona cierpienia. Jednak potrzebujemy do tego Państwa wsparcia.
Przy naszych ograniczonych możliwościach finansowych bez niego nie damy rady – same nasze dobre chęci nie wystarczą. Rondzia potrzebuje na bieżąco leków, kroplówek, specjalnej, gotowanej karmy, podkładów. Do tego dochodzą koszty regularnych badań w klinice a niedługo również wykonanie dla niej na wymiar wózka.
Tylko z Wami możemy sprawić, że świat Rondzi stanie się trochę lepszy. Tylko z Wami możemy wpuścić do tego świata słońce i radość. Tylko z Wami możemy starać się wynagrodzić jej niezasłużone cierpienie. Dlatego gorąco prosimy – jeśli Państwo możecie, wesprzyjcie Rondzię. Jesteśmy ogromnie wdzięczni za każdą, nawet najmniejszą wpłatę.
Loading...