To jest Tymek. Kot wolno żyjący. Dokarmiany i żyjący w niezłych warunkach. Zniknął i nie było go dwa tygodnie. Gdy wrócił, był cieniem kota. Wychudzony, skurczony, płakał straszliwie. Coś niedobrego działo się w jego brzuszku. USG i rtg wykazały jakiś obiekt w żołądku. A raczej po prostu - pełny żołądek, choć Tymek był z całą pewnością na czczo... Pozostało go otworzyć, bo nie chciał nic jeść, a przyczyna ewidentnie leżała wewnątrz. Weterynarzom ukazał się widok osobliwy. Żołądek faktycznie był pusty, jednak kompletnie zduszony... jelitami... Śledziona powiększona dwukrotnie opleciona... jelitami... Po rozplątaniu jelit niemal natychmiast wróciła do normalnych rozmiarów. Poukładano więc wszystko jak należy i.... to by było na tyle. Nie wiadomo, czy Tymek się już taki urodził i nagle to, co do tej pory działało, zaczęło szwankować, czy też może doznał jakiegoś urazu, w wyniku którego w jamie brzusznej wszystko się pomieszało...
Na razie dochodzi do siebie po wczorajszej operacji.
My zaś gorąco prosimy o wsparcie....