Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kolejna porzucona i wycieńczona kocia bieda trafiła pod nasze skrzydła...
Różyczka została wypatrzona przez nas na jednej z grup poświęconych zagubionym zwierzętom. Gdy tylko ją ujrzeliśmy wiedzieliśmy, że jest z nią ŹLE! Wychudzona, z wypływem z oczu i raną na nosie musiała bardzo długo wałęsać się po dworze. Ile jeszcze miała czekać na pomoc?! Nie mogliśmy dłużej zwlekać! Zapakowaliśmy klatkę-łapkę i natychmiast pojechaliśmy po kotkę. Gdy dotarliśmy nam miejsce serce stanęło nam w gardle...
Różyczka mieszkała na terenie zawalającego się domu, wśród śmieci, odchodów i resztek jedzenia... Obraz nędzy i rozpaczy! Takiego widoku nie spodziewaliśmy się w centrum miasta.
Kotka sama weszła do transportera, jakby wiedziała, że w końcu przybył ratunek. Nie musieliśmy rozkładać sprzętu. Spodziewaliśmy się dzikusa, a trafiliśmy na w pełni oswojonego kota! Przewieźliśmy ją do naszego kociego azylu - Kłaczkowa - gdzie czekała na nią miska pełna jedzenia i ciepły koc. Kotka była bardzo wygłodniała, jakby cały dzień niczego nie jadła.
Po wstępnych oględzinach wiemy już, że kotka jest młoda, ma mnóstwo pcheł, koci katar i jest strasznie odwodniona. Czeka ją pilna wizyta w klinice weterynaryjnej. Tam dowiemy się więcej o jej stanie zdrowia.
EDIT: Nad ranem zorientowaliśmy się, że kotka ma połamane zęby - na pewno prawy kieł, być może też dalsze. Znaleźliśmy ją z zakrwawionym pyszczkiem, ale myśleliśmy, że to ranka na nosie. A ktoś prawdopodobnie potraktował ją kopniakiem 😡 😡
Różyczka nie jest kotem zdziczałym, który urodził się na dworze! To "domowa" kotka, którą ktoś z premedytacją wyrzucił z domu i zostawił na pastwę losu. Różyczka z ufnością podchodzi do człowieka, nadstawia się do głaskania, a nawet pozwala brać się na ręce. W miejscu bytowania pojawiła się nagle. Dlaczego ktoś ją porzucił?! Czym sobie na to zasłużyła??!!
Musimy pomóc Różyczce, dlatego prosimy Was o wsparcie. Potrzebujemy dla niej na start: wizyty u weterynarza, badań krwi, testów na fiv i felv, szczepień, odrobaczenia, kastracji. To wszystko kosztuje krocie! Musimy też zapewnić jej utrzymanie - karmę i żwirek.
Dołożycie swoją cegiełkę?
Loading...