Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dzięki waszemu wsparciu udało się ocalić te 4 kocie istotki. Cheddar powoli wraca do zdrowia. Wszystkie malce zaczynają rozglądać się za nowym domem. Mamy nadzieję, że każdy z nich wkrótce znajdzie swoje szczęście.
Cóż można napisać, żeby się nie powtarzać...? Coroczny dramat małych kociąt trwa nadal... Codziennie kilka telefonów - niestety nie tych napawających optymizmem. Wszędzie kocięta, z matkami lub bez. To zgłoszenie, jak wiele innych, na długo zapadnie w naszej pamięci. Widok maleńkich kociąt w brudnym wiaderku.
Prośba o pomoc nadeszła od osoby, która od lat pomaga kotom na wsi. Wiedzieliśmy, że jak dzwoni to znaczy, że jest źle. Nie myliliśmy się. Kocięta, ok. 3 tygodniowe w stanie złym dojechały do kociego szpitala w godzinę. Brudne, potwornie wychłodzone, bez odruchu ssania. Matki podobno nie było kilka dni... Nikt ich nie karmił, nikt ich nie ogrzał...
W lecznicy otrzymały natychmiastową pomoc. Dostały leki (stwierdzony koci katar), karmione są pipetką co chwilę, bo nie potrafią ssać. Cały czas są dogrzewane w inkubatorze. Do ich opieki oddelegowany został osobny pracownik. Musimy płacić za opiekę całodobową. Doba za kota to 60 zł plus leki. Tyle musimy płacić za czyjąś lekkoduszność i brak kastracji kotki...
Czy kiedyś nastąpi taki czas, że przestaniemy sobie zadawać pytania - "człowieku, dlaczego nie wykastrowałeś kotki?", "dlaczego, jeśli nie masz funduszy, nie poprosiłeś o pomoc?".
Kochani, trwa walka o te kociaki. Wiemy, że lekarze nie odpuszczą. Wiemy, że maluchy mają szansę. Ale potrzebujemy waszej pomocy. Obecnie mamy na stanie 2 razy tyle kociąt co w ubiegłym roku. A przecież w zeszłym roku mieliśmy jeszcze kociaki z Ukrainy. I jest dopiero początek czerwca...
Loading...