Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Czwartkowy wieczór - po 21-szej - telefon z kliniki. Bardzo przejęta doktor Karolina dzwoni z prośbą o pomoc dla 13-tygodniowego kotka, którego do lecznicy przyniosła karmicielka. Ale karmicielka nie przyszła szukać dla malutkiej (bo to koteczka) pomocy - przyszła ją uśpić, bo nie ma pieniędzy i boi się tego drapiącego i gryzącego malucha... Na szczęście trafiła na lekarkę z wielkim sercem, która sama zajęła się malutką i postanowiła poszukać dla niej pomocy.
Mała była wystraszona i agresywna, bo ma otwarte zwichnięcie stawu łokciowego.
Rana wygląda okropnie, na szczęście po zaopatrzeniu i zrobieniu wstępnej diagnostyki (rtg + badania krwi, itp) okazuje się, że stan łapy jest zły, ale ogólnie kotka jest w dobrym stanie i jest szansa, że amputacja nie będzie konieczna.
Po podaniu środków przeciwbólowych, okazało się też, że koteczka jest spokojnym i miłym kotem. Agresja była spowodowana bólem i strachem :(
W tym momencie najważniejsza jest walka o to, aby uratować łapę. Wstępnie zabieg został zaplanowany na niedzielę. Wcześniej kotka musi być ustabilizowana.
Koszty jednak będą spore - wstępnie zostały oszacowane na ok. 2000 zł: kilka dni stabilizacji w szpitalu, gdzie koszt jednej doby łącznie z lekami, to około 200 zł, koszt zabiegu - około 1100zl.
Sami nie damy rady tego udźwignąć. Ale nie mogliśmy odmówić pomocy tej kotce, bo inaczej czekałaby ją eutanazja...
Oprócz operacji, kicia pilnie potrzebuje domu tymczasowego, w którym mogłaby dojść do siebie.... Nie będzie mogła już wrócić na wolność...