Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Już nic nie boli... Filcusiu...
Jeszcze dzień, może parę godzin a stałby się ofiarą pierwszych mrozów. Zrezygnowany, zmarznięty, ledwo powłóczył łapami. Szedł, sam nie wiedział gdzie. Sfilcowane futro ciążyło na nim, w mordce jeden kieł i stan zapalny.
Odwodniony, głodny, bez sił. Kiedyś musiał być pięknym, dużym kotem. Kotem który miał swój dom. Co się wydarzyło w jego życiu, że skończył na ulicy? Czyżby był już niepotrzebny nikomu? Może się zgubił? Może opiekun zmarł a on poszedł na bruk? Nie wiemy. Wiemy tylko tyle, że musimy mu pomóc.
W spojrzeniu jego kocich oczu jest tyle bólu i cierpienia. Jest zrezygnowany, jakby nie wierzył, że teraz może być tylko lepiej.
Pobranie krwi do badań, ciepła kroplówka, testy FIV/FeLV (ujemne), z racji biegunki test na panleukopenię (również ujemny). Podejrzenie mocznicy.
Ciepły kocyk, jedzonko, wdrożenie leczenia i oczekiwanie na wyniki morfologii i biochemii. Rano strzyżenie sfilcowanego futra.
Wszystkie zabiegi znosi bardzo cierpliwie.
Wyniki badań potwierdziły diagnozę lekarza - mocznica. Spada hematokryt. Codziennie nawadnianie, aby wypłukać mocznik. Zrezygnowany jeszcze wczoraj Rysio Filcuś, zaczyna się do nas tulić i mruczeć. Opowiada o swojej niedoli.
Pomóżcie nam ratować Filcusia. Przeszedł w swoim życiu już za dużo cierpienia. Poniewierka, mróz, głód. Pomimo wszystko On jednak zaufał nam. Uwierzył, że będzie już lepiej. Potrzebuje dużo ciepła i miłości a przede wszystkim leczenia. Z mocznicą można żyć, to nie wyrok śmierci.
Prosimy o pomoc w opłaceniu jego hospitalizacji, leczenia i badań. Każda złotówka jest ważna.
Loading...