Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Krótka historia Ryżyka, chcemy, żeby toczyła się dalej. Tak naprawdę nie wiemy jaka kwota będzie nam potrzebna, jeszcze nie mamy faktur za dotychczasowe leczenie, a zaraz będą kolejne. Wszystkie je tutaj umieścimy. W imieniu Ryżyka pięknie Was prosimy o pomoc.
Faktury:
26.01
Niedzielne popołudnie i telefon z prośbą o pomoc. Pod jedną z posesji doczołgał się poturbowany, ledwo chodzący kotek. Wszystkie lecznice zamknięte, a kot w drgawkach ledwo żywy i ranny. Mój rozpaczliwy telefon do dr. Robaka i się udało. Doktor zrezygnował z rodzinnej imprezy i pozwolił przywieźć kota do swojego domu, tam udzielił mu pierwszej pomocy i zajął się nim do dnia następnego. Ryżyk ma powyrywane pazury i jakby obgryzione łapki. Nie może normalnie chodzić. W jednej łapie być może pogruchotane kostki, a na pewno mnóstwo ropy. Jeden wielki stan zapalny. Gorączka ok. 41 stopni.
27.01
Odebrałam Ryżyka z lecznicy i zabrałam do domu do klatki kennelowej. Dwukrotnie w klatce wszystko wywrócone do góry nogami, dopiero później okazało się, że Ryżyk miał kolejne napady drgawkowe.
28.01
Tego dnia w lecznicy miał mieć zrobioną wstępną diagnostykę w znieczuleniu, ponieważ kotek okazał się dziki i bardzo wystraszony co uniemożliwiało wykonanie przy nim jakichkolwiek zabiegów. Znieczulenie wywołało kolejny atak drgawkowy. Wstępna diagnoza - padaczka!
Od 28.01 do 05.02
Jeździliśmy do lecznicy na zastrzyki i zabiegi. Kotuś miał wykonane RTG – nie ma złamań,
morfologia – anemia, silny stan zapalny, biochemia – podwyższony mocznik, testy FIV/FELV – na szczęście testy ujemne, badanie kału – nie stwierdzono kokcydii i giardi, został odrobaczony i odpchlony. Ostatnie wizyty były bardzo traumatyczne, dlatego pozostała część leczenia ran i stanu zapalnego, z racji niemożności podania znieczulenia, odbywała się już w domu. Dostawał leki w tabletkach doustnie, żeby oszczędzić mu stresu i przyspieszyć powrót do zdrowia.
Do 18.02 wszystko było na najlepszej drodze, chociaż zdarzały się małe potknięcia np.: krótkotrwały nawrót gorączki czy przejściowe problemy z oddawaniem moczu i biegunką.
18.02.
Klatka znów zdemolowana. Ryżyk miał kolejne 2 ataki.
19.02.
Od południa do wieczora kotuś miał znów 3 ataki.
20.02.
Konsultacja w lecznicy Veticus w Śremie. Diagnoza padaczka potwierdzona, Ryżyk miał atak w poczekalni, czekając na wizytę i kolejny, zanim lecznicę opuściliśmy. Został zabezpieczony, miał pobraną krew i mocz do badania oraz podaną kroplówkę.
Wyniki biochemiczne nie odbiegają mocno od normy. Jonogram prawidłowy, poziom hormonów tarczycy również i tylko morfologii powtórnej nie udało się wykonać, ponieważ zrobił się skrzep w próbce. Po powrocie do domu dostał pierwszą dawkę leku przeciwpadaczkowego, dedykowanego psom (problem na rynku z Luminalem) a w nocy dostał drugą dawkę. Rano pomimo tych dwóch dawek atak znowu się zdarzył. Mamy zalecenie, aby skonsultować go z dr. Wrzoskiem z Wrocławia i na ewentualne wykonanie TK lub MRI.
Kotek jest młody, oceniony na ok.11 miesięcy i bardzo chce żyć. Czy można odebrać mu szansę na życie?
Loading...