Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kotek niestety nie przeżył. Pomoc przyszła za późno.
Zadzwonił do nas Pan z ochrony na dawnej kopalni Szombierki w Bytomiu z prośbą o pomoc w ratowaniu kotka, który leży od rana z otwartym pyszczkiem, ciężko oddycha i chyba umiera. Jest niedziela, godzina popołudniowa, przychodnie weterynaryjne już w większości pozamykane.
Ale trzeba ratować. Jedziemy po kota. Na miejscu zastajemy prawie umierające zwierzę. Leży bez ruchu, oddech krótki, z ledwością łapie powietrze. Pakujemy kotka do kontenerka i dzwonimy. Jak zwykle pan doktor Jarzębowski z Zabrza Mikulczyc, który nigdy nie odmówił przyjazdu do lecznicy i tym razem nie zawiódł. Pierwsza diagnoza - ostre zapalenie płuc, kotek do rana nie miał szans na przeżycie. Śmierć przez uduszenie, nie sposób sobie wyobrazić.
Kotek został podłączony do aparatu tlenowego, wdrożono antybiotykoterapię, podano kroplówkę. Na razie tylko tyle można było zrobić. Jego stan jest ciężki, jak się okazało, w pyszczku ma nadżerki, prawie wszystkie zęby do usunięcia. Jutro będą wykonane podstawowe testy. Na razie kotek został w lecznicy. Jego stan nie pozwala na podanie narkozy, która mogłaby go zabić. Będziemy walczyć o niego, tym bardziej że to kotek, który całe swoje życie spędził na dworze, walcząc o przetrwanie.
Jak zwykle w takich nagłych przypadkach zwracamy się do Was kochani o pomoc w opłacaniu faktur za ratowanie życia tych biednych istot. My nigdy nie odmawiamy pomocy, jedziemy i ratujemy bez namysłu czy mamy pieniądze, czy nie mamy. Liczymy na pomoc ludzi, którzy tak jak my nie są obojętni na cierpienie naszych braci mniejszych.
Loading...