Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Drodzy darczyńcy, jesteście wspaniali , dziekujemy za każdą złotówkę dla zwierząt. Nasi podopieczni dostali pomoc medyczną. Nadal mamy wielkie zaległosci w fakturach z lecznic. Szelma czuje sie dobrze po operacji guza powieki, biega, skacze i ma wielki apetyt. Dziekujemy z całego serca.
Pomóżcie nam zebrać całość zbiórki, bo jeśli się nie uda, to musimy do niedzieli zabrać wszystkie zwierzęta z hotelików. Odmawiają nam pomocy, bo nie mamy z czego zapłacić za pobyt. Jesteśmy bezsilni, bezradni i załamani.
Pomóżcie nam, żeby udało się zebrać potrzebne środki, bo gdzie mają wylądować te zwierzęta, w schronisku???
Wracamy do Was z błaganiem o pomoc. Musimy dobić do założonej kwoty, bo inaczej polegniemy z kretesem. Hoteliki każą nam zabierać zwierzaki, bo zalegamy z płatnościami. Gabinety weterynaryjne już zamknęły nam możliwość leczenia zwierząt z uwagi na brak płatności. A przecież nie możemy odmówić pomocy. Jesteśmy między młotem a kowadłem. Pomóżcie nam zebrać całą kwotę, nie zostawiajcie nas i naszych podopiecznych samych!!!
Stoimy pod murem i walimy w niego głową. Kolejne gabinety odmawiają pomocy, hoteliki zamykają drzwi, a my nie mamy nawet za co kupić karmy, nie mówiąc już o lekach. Jeżeli nie uda nam się zdobyć potrzebnych funduszy, nie chcemy nawet myśleć, co stanie się z tymi zwierzętami. Boimy się myśleć, jak damy radę, jak będziemy mogli spojrzeć w oczy tych zwierząt, którym nie mamy jak pomóc, bo znaleźliśmy się na skraju finansowej przepaści. Toniemy, a nasi podopieczni z nami.
Wszelkie nasze działania prowadzimy na zasadzie wolontariatu i nie pobieramy za nie wynagrodzenia. Niejednokrotnie spotyka nas poczucie bezsilności, strachu. Łzy, nieprzespane noce spędzone przy chorym zwierzaku. Wiemy, że nasz wysiłek i poświęcenie życia osobistego jest tego warte. Choć nie potrafią mówić merdającym ogonkiem i wesołym pyszczkiem wynagradzają nam cały trud.
Dwunastoletnia Debi miesiąc temu przeszła operację wycięcia guza na nodze (mastocytoma). Dopiero sunia doszła do siebie po poprzednim zabiegu i znowu zła wiadomość. Pojawił się nowy guz. Bardzo szybko rósł. Debi żyje. Ciężko zniosła drugą operację. Tym razem zabieg był rozleglejszy, bo guz był większy i naciekał na mięsień. Było bardzo obfite krwawienie. Sunia dała radę. Jest jeszcze słabiutka. Mimo ogromnych długów za leczenie zwierząt, nie mogliśmy zostawić suni w tym stanie i pozwolić na rozwój nowotworu i śmierć w cierpieniu.
Nadal nie ma domu Moris z padaczką. Leki które przyjmuje to 400 zł miesiecznie. Piesek jest alergikiem. Jedyna karma po której nie ma biegunki to koszt 200 zł.
Lili ma 8-10 lat. Całe życie spędziła na łańcuchu przy budzie. Tam jadła, spała i rodziła. Sunia miała ogromnego guza wystającego z dróg rodnych. Nie mogła siadać, krwawiła. Została zoperowana, wyleczona, odkarmiona. Tak wyglądały pierwsze dni w domu tymczasowym. Słaba, złamana, wychudzona. Teraz Lili to radosna sunia. Poznała co to spacery, czuła dłoń opiekuna. Takich psiaków jak Lili mamy wiele pod opieką.
Szelma, lat 10. Sunia z problemami behawioralnymi. Pojawił się u niej guzek na dolnej powiece. Guz cały czas drażni gałkę oczną. Konieczny jest zabieg. Tylko brak funduszy.
To tylko garstka zwierząt będących pod skrzydłami naszej organizacji. W chwili obecnej mamy 109 podopiecznych w tym 20 kotów. Każdy z nich dzięki naszej reakcji dostał szansę na życie. Jedne były chore innym groziła śmierć pod kołami samochodu, jeszcze inne zostały odebrane w ostatniej chwili interwencyjnie z rąk zwyrodnialców.
Wszystkie środki dzięki którym możemy ratować życie i zdrowie zwierząt są darem serca dobrych ludzi wrażliwych na krzywdę braci mniejszych. Prosimy, działajcie z nami. Prosimy o wsparcie!
Loading...