Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
W imieniu Sharanka serdecznie dziękujemy za wsparcie.
Kocurek nadal jest podopiecznym Fundacji. Na szczęście udało mu się pokonać chorobę i znów możemy go oglądać jak wesoło hasa ze swymi kocimi przyjaciółmi w jednym z naszych domów tymczasowych :)
Historia Sharanka zaczyna się bardzo smutno. Kiedy był jeszcze maleńkim, kilkudniowym kocim dzieckiem, jego mamę zagryzły psy. Dobra dusza zlitowała się na osieroconym Sharankiem i jego rodzeństwem, o tym, co się stało, opowiedziała jednej z naszych wolontariuszek.
Tak, maleńkie i nieporadne kocie sierotki, trafiły pod nasze skrzydła. Było to wiosną 2019 roku. Przez pierwszy tydzień, dniem i nocą nasza wolontariuszka opiekowała się sierotkami, karmiąc je butelką, dogrzewając w inkubatorze. Po tygodniu, dla maluszków wydarzył się prawdziwy cud. Przyjęliśmy pod swój dach inną kotkę karmiącą z maluchami, która przygarnęła, wykarmiła i odchowała także kocie sierotki. Maluchy rosły, rozwijały się, kiedy osiągnęły odpowiedni wiek adopcyjny, jeden za drugim znajdowały nowe domy. Z całego rodzeństwa tego rodzonego i przybranego w domu tymczasowym został tylko on jeden – Sharanek.
Dlaczego tak się stało? Cóż, Sharan od początku był kotem najbardziej wycofanym z całej gromady. Choć miał tę samą miłość i opiekę. Kiedy ktokolwiek obcy próbował się do niego zbliżyć, Sharan zawsze się wycofywał. Nikt nie chciał podjąć się wyzwania adopcji wycofanego kociaka. Do nikogo też nie mogliśmy mieć o to pretensji. Do domu tymczasowego trafiały więc nowe koty, znajdowały potem nowe domy, a Sharanek wciąż był z nami.
Wolontariuszka starała się przełamywać jego nieufność, z czasem Sharan bardzo powoli zaczął się otwierać na człowieka. Wtedy też znalazła się rodzina, która zaadoptowała Sharanka. Wydawało się „oto w końcu szczęście jest w zasięgu kociej łapki”. Nie cieszyliśmy się jednak długo. Sharan w nowym miejscu totalnie się zablokował. Przez kilka kolejnych dni nie chciał jeść ani wyjść ze swej kryjówki, nie funkcjonował. Mimo wizyt naszych wolontariuszy, pomocy z ich strony, dokarmiana, Sharan nie przełamał swego lęku. Nie korzystał z kuwety, nie wychodził z ukrycia. Decyzja, choć najtrudniejsza na świecie, była chyba jedynym słusznym rozwiązaniem – Sharan wrócił z adopcji.
Kiedy Sharan znalazł się na swoich „starych śmieciach”, był totalnie zagubiony. Na szczęście z każdym dniem powoli zaczynał funkcjonować. Niestety na powrót stał się kotem stroniącym od człowieka. Na szczęście Sharan odnalazł swoją radość życia, w grupie kotów, tych, które znał od zawsze. To koty, nie ludzie, stały się jego najlepszymi przyjaciółmi. Mimo swego wycofanego charakteru Sharanek nigdy nie był kotem sprawiającym problemy. Wesoło hasał i bawił się z całą starszą i młodszą kocią ferajną. Z zadartym do góry ogon przyjmował każdego „nowego” w stadzie.
Tego wieczoru Sharan także bawił się wesoło i zaczepiał kocich towarzyszy. Rankiem jednak nie wybiegł z pokoju, nie pojawił się na śniadaniu. Wolontariuszka poszła go zawołać, poszukać. Znalazła go rozpalonego, leżącego na podłodze, tak słabego, że nie miał nawet sił, by się podnieść. Natychmiast zapakowała chorego Sharanka do transportera, a kiedy lekarz weterynarii otwierał drzwi lecznicy, ona z kotem była już na miejscu. Stan Sharana był na tyle poważny, że lekarz podjął decyzję o pozostawieniu go w lecznicowym szpitalu. Po wykonaniu szeregu badań stwierdzono zaostrzony stan zapalny górnych dróg oddechowych, stan zapalny oskrzeli, a także stan zapalny trzustki. Najgorsze jest jednak to, że organizm Sharanka w ogóle się nie broni, o czym świadczy bardzo niski poziom białych krwinek. Mimo że Sharan jest kotem regularnie szczepionym, który jak dotąd nie chorował, paskudne „coś” zaatakowało koci organizm z ogromną siłą. Sharan cały czas przebywa w szpitalu, a lekarze z całych sił walczą o jego zdrowie i życie. Sprawy nie ułatwia także fakt, że Sharan w lecznicowej klatce znów przeżywa ogromny stres związany ze zmianą miejsca.
Mimo tego, że los wciąż rzuca kłody pod łapki naszego Sharanka my głęboko wierzymy, że po prostu będzie dobrze. Wierzymy, że Sharan wyzdrowieje i wróci znów na „stare śmieci” wesoło hasać ze swymi kocimi przyjaciółmi. Dlatego bardzo prosimy Was, dołóżcie cegiełkę do leczenia kotka. Bo sama nasza wiara to za mało… Nasza wiara nic nie znaczy bez waszego wsparcia.
Loading...