Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Choć ruszamy do boju o konkursową dotację z dużym opóźnieniem, to mamy ogromną nadzieję, że nasi Sympatycy, czyli WY KOCHANI, pomożecie nam zrealizować nasze marzenie i zdobyć dotacje w wysokości 100 000 złotych!
Jesteśmy fundacją pomagającą kotom już prawie dziesięć lat. Stopniowo, małymi krokami rozrastamy się i poszerzamy zakres naszych działań.
Zaczynaliśmy w trzy osoby z kilkoma potrzebującymi kotami. Teraz jesteśmy w stanie pod skrzydła fundacji przyjmować nawet SETKĘ zwierzaków.
Wszystko co robimy, robimy z potrzeby serca i całkowicie wolontarystycznie i mimo natłoku własnych spraw, to działamy jak dobrze naoliwiona maszyna, prężnie i bez ustanku. O niczym bardziej nie marzymy jak pomagać dalej i rozwijać się.
Czasem w naszych działaniach przychodzi "dołek" i to nie zwierzaki jak mogłoby się wydawać są jego przyczyną, a ludzie - ludzka znieczulica, brak zrozumienia, brak zwykłej życzliwości i empatii. Obecnie największym naszym zmartwieniem jest dach nad głową, a dokładni fakt, że możemy go lada chwila stracić.
Obok domów tymczasowych, które prowadzimy wynajmujemy niewielki lokal, który z powodu nieprzychylności jednej osoby najprawdopodobniej stracimy...
Batalia ciągnie się od miesięcy. Chcielibyśmy móc spakować koty, powiedzieć "sajonara" i przenieść się w nowe miejsce. Najwspanialszym dla nas rozwiązaniem tego problemu byłoby zwyciężenie w tym konkursie. Wygrana dotacja dałaby nam nie tylko możliwość zmiany lokalu. Byłby to także koniec naszych problemów z przestrzenią, którą teraz mamy naprawdę niewielką i choć przytulną i zadbaną, to całkowicie nieadekwatną do naszych obecnych potrzeb, a szczególnie dalekosiężnych planów.
W naszym azylku mieszkają kociaki z różnymi historiami: trzyłapka Bella, która straciła dom po śmierci opiekunki, Fado, którego potrącił samochód i ma niedowład łapki, Beza, która rok czasu była zamknięta w kabinie prysznicowej, rodzeństwo Zara, Hugo i Hermes, którzy jako oseski zostali wyrzuceni na tory kolejowe, jednooka Morgana, która została sama na posesji, gdy wyporwadzili się jej "opiekunowie", Bubu z zapaleniem otrzewnej, który jest w trakcie terapii... Takich kotów w fundacji jest mnóstwo i za każdym kotem stoi smutna, często bolesna czy traumatyczna historia...
Pozwólcie naszym podopiecznym poczuć się bezpiecznie, a nam przybliżyć się do realizacji naszego marzenia! Zagłosujcie w konkursie! Jedna wpłata, nawet niewielka to JEDEN GŁOS! A im więcej unikalnych głosów tym większa szansa na wygraną.
................................
Scenki z naszego obecnego miniazylu, który tracimy...