Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Sterylizacja i kastracja kotów wolnożyjących, to jeden z głównych celów naszego działania. Często też, dla takiego odłowionego kota, to jedyna okazja w życiu na odwiedziny u weterynarza. Zostaje wtedy dokładnie obejrzany: sprawdza się uszy, oczy, zęby, podaje środek na odrobaczenie. Koszty weterynaryjne sprowadzają się więc nie tylko do samej płatności za zabieg. Do tego dochodzą także koszty rekonwalescencji: leków przeciwbólowych i przeciwzapalnych, karmy, żwirku i środków czystości. Niby nic... Jednak gdy przemnożymy to przez ilość kotów, kwota staje się nagle bardziej poważna.
Ta koteczka została odłowiona na sterylizację wraz z dwiema siostrami, na jednym z poznańskich kompleksów działkowych. Młodziutkie - urodzone w 2017 roku. Miało być standardowo: sterylka, rekonwalescencja i powrót na działki. Tuż przed zabiegiem pojawił się u niej jednak krwiomocz, a weterynarz stwierdził potężne zapalenie pęcherza moczowego. Jej pobyt u nas zatem potrwa. Do "zwykłych" kosztów doliczyć jeszcze musimy koszty leczenia oraz badań.
Ledwo zipiemy finansowo. Na naszym koncie zostało niewiele ponad 20.000 zł. Kolejnego zastrzyku finansowego możemy spodziewać się na przełomie czerwca i lipca, gdy zaczną spływać środki z 1%. Napawa nas to przerażeniem. Oszczędzamy jak tylko się da, ale nasze starania w tej kwestii, bez wsparcia z zewnątrz, spełzną na niczym. I znowu, choć ostatnio jesteście przez nas wręcz tym bombardowani, nie mamy wyjścia. Jeśli mamy mieć możliwość niesienia pomocy - musimy zwrócić się do Was. I liczyć na to, że jeszcze nie macie tych naszych próśb dość...