Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani Darczyńcy!
Dziękujemy za Wasze nieocenione wsparcie! Udało się zebrać 2 100 zł - dzięki temu będziemy mogli opłacić faktury za ratowanie, operację i leczenie Matyldy. Koszt samej operacji to 400 zł.
Matylda po leczeniu trafiła do nowego domu pod opiekę pani Moniki i pana Sebastiana. Nowi właściciele otaczają ją opieką, troską, dają poczucie bezpieczeństwa.
Tak wygląda Matylda po zdjęciu szwów. Po czasie koszmaru nadszedł czas spokoju i bezpieczeńśtwa.
Matylda żyje, ma się dobrze, jest otoczona wspaniałą opieką przez ludzi z dobrymi, otwartymi sercami.
Zobaczcie Matyldę na filmie!
Pod opiekę BOZ trafiła koza w typie anglonubijskiej - ofiara zwyrodnialca i psychopaty, który zadał jej cios w głowę ostrym narzędziem, prawdopodobnie siekierą. O Matyldzie - bo tak ją nazwaliśmy - dowiedzieliśmy się późnym popołudniem.
Koza cudem uniknęła śmierci, świadkowie zdarzenia wyprowadzili ją po uderzeniu przez właściciela i przez noc przechowali u siebie na podwórku. Z naszych informacji wynika, że sprawca uderzył kozę, ponieważ zamierzał ją... zgrillować. Natychmiast zorganizowaliśmy transport, pomoc weterynaryjną i dom dla Matyldy. Podane antybiotyki zatrzymały galopujące zakażenie.
Matylda jest już po operacji. Lekarz weterynarii był wstrząśnięty bezmiarem bestialstwa. To był niewątpliwie cios zadany siekierą, sprawca zdołał częściowo odrąbać powiekę i kawałek kości łuku brwiowego. Szczęście w nieszczęściu gałka oczna jest cała. Operacja polegała na przyszyciu powieki i usunięciu uszkodzonej kości łuku brwiowego, którą teraz przechowujemy w zamrażalniku jako dowód w sprawie. Pan doktor usunął też ogromny ropień z przedniej kończyny, który powstał wskutek uderzenia. Właściciel katował Matyldę od pewnego czasu. Czy koza będzie widzieć, jak będzie się goić rana? Czas pokaże.
Ale jesteśmy pod ogromnym wrażeniem profesjonalizmu pana doktora Sławomira Kuźmińskiego z Zielonej Góry, któremu bardzo dziękujemy. To była świetna robota. Z całego serca dziękujemy Monice i Sebastianowi Pilichowskim, którzy przyjęli Matyldę pod swój dach i otoczyli troskliwą opieką. Sebastian przyznał, się że pokochał Matyldę, która mimo doznanej krzywdy jest ufna, słodka i bardzo przyjazna. Zadanie BOZ to finansowanie leczenia i utrzymania kózki oraz doprowadzenie zwyrodnialca przed oblicze sądu.
To nie jego pierwszy wyczyn tego rodzaju. W ubiegłym roku zasłynął ze spacerowania po Trzebiechowie z bobrem na smyczy. Bobrzycę odebrała jedna z organizacji, niestety zwierzak nie przeżył z powodu odwodnienia i przegrzania. Pan trzymał też psy w beczce, a w okolicy uchodzi za tresera psów. Tym razem panu nie odpuścimy. Was oczywiście tradycyjnie prosimy o wsparcie leczenia i utrzymania Matyldy i z góry dziękujemy.
Loading...