Pilne! Maleńkie szczeniaki w lisiej norze, wyrzucone w środku lasu...

Środek lasu... O świcie dostaliśmy błagalny telefon z prośbą o pomoc. Pani, będąc na grzybach, usłyszała spod ziemi piski, zadzwoniła, że w norze są szczeniaki. 

Gdy dotarliśmy na miejsce okazało się, że szczeniaki mieszkają w lisiej norze, która ciągnie się długimi tunelami pod ziemią. Każdy tunel rozchodził się na kolejne. Tak właśnie żyły maciupeńkie Skrzaty...

Probowaliśmy  zostawiać jedzenie przed wejściem, ale nie wychodziły. Zaczęliśmy więc kopać, aby jak najszybciej je wyciągnąć - wiedzieliśmy, że są w złym stanie psychicznym i fizycznym.

Niestety ze strachu uciekały coraz głębiej i głębiej. Po dwóch dniach kopania udało nam się wydostać tylko jednego przerażonego malucha. Pierwsza to sunia Sisi, waży 1 kg, ma dwa miesiące. Razi ją światło, cała w kleszczach, strupach. Potwornie zarobaczona.

Poprosiliśmy o pomoc fachowca Jamora. Zastawił fotopułapki, siatki i siedział w ukryciu czekając aż wyjdą.

Po długich dwóch dniach i całych nocach czuwania udało się złapać kolejne 4 maluchy.

W norze został  jeszcze jeden i znowu trzeba było kopać kilka metrów pod ziemią, aby spróbować. Trzeciej nocy udało się! Całe rodzeństwo wyciągnięte. W sumie akcja ratowania to 6 dni ciągłych prób. Na pokładzie Znajdek zawitały leśne skrzaty z lisiej nory - sztuk 6.

Udało się także złapać suczkę, która niestety musiała na sygnale trafić do szpitala, gdyż jej stan jest bardzo ciężki. Jest cała pogryziona, ma zaawansowaną babesie i walka o jej życie trwa. 

Bardzo prosimy o pomoc w opłaceniu leczenia i całej profilaktyki dla Skrzatów. Są potwornie zarobaczone, w strupach, pogryzione i zapchlone.  Muszą przejść także wizyty u okulisty. Potrzebne są podkłady higieniczne, dobrej jakości karma i witaminy. Z całego serca ogromnie dziękujemy za każdą pomoc ❤️

Fundacja Znajdki