Umierał na oczach innych

Supported by 676 people
2 883 zł (41,18%)

Started: 17 September 2018

Ends: 18 September 2018

Hour: 02:00

Thank you for your support - every penny counts.
Together we have great power!
As soon as we receive the result of the action, we will post it on the site.

Pies na terenie firmy, obok którego codziennie przechodzi właściciel firmy, który jednocześnie jest opiekunem psa od wielu lat. Patrzy na niego każego dnia i nie widzi nic złego w tym, że pies coraz bardziej niknie w oczach.

Stolarnia, a psiak na w kolczatce leży na uwięzi przywiązany smyczą do atrapy budy. Przecież szkoda drewna na porządną ocieplaną budę. Klient za drewno płaci, a taki pies... To jeszcze karmić trzeba. A może nie trzeba? 

Z daleka można policzyć mu żebra. Podobno też głośno wyje - z głodu, z bólu, przerażenia? Tego nie wie nikt, ale prawdziwy człowiek, nie przeszedłby obojętnie obok takiego skomlenia. 

Dostajemy zgłoszenie o psie, który "płacze", który leży wychudzony przy zbitych kilku deskach. Jeszcze tego samego dnia jedziemy na miejsce, jednak psa nie ma.

Po kilku godzinach udaje nam się odnaleźć właścicielkę. Pies zamknięty w stolarni, leży na materacu. Oprócz żeber widać mu kości miednicowe i czaszki. 

Rozmowa z właścicielką psa jest tak absurdalna - że jadł, że tak schudł w kilka dni, potem z dni robią się dwa tygodnie, może trzy, że do weterynarza nie zabrała, bo bała się go uśpić, więc wolałaby umierał w męczarniach. Brakuje zwyczajnie słów. Psa trzeba nosić, bo nie jest w stanie chodzić o własnych siłach.

Weterynarze stwierdzają jednoznacznie, jego stan to efekt zagłodzenia. Liczne stany zapalne całego organizmu, trzustka w fatalnym stanie, każda z nerek pracuje tylko w 25%, poziom cukru jest na granicy, o krok by stwierdzić cukrzycę. Ropnie na dziąsłach, ropa w oczach, zapewne od pyłu w stolarni...

Dajemy mu szansę, taką decyzję podjęliśmy sugerując się zdaniem lekarzy weterynarii. Walczymy o jego życie, bo nadzieja umiera ostatnia. W perspektywie niedalekiego czasu, jak tylko jego stan pozwoli, psiak zostanie poddany dializie nerek.

Prosimy Was o pomoc. Dług w klinice rośnie (na ten moment rachunek wynosi ponad 1000 zł), dializa to koszt ok. 3 000 zł z hospitalizacją. Dochodzą koszta transportu, kroplówek, badań krwi. Jest z nami od kilku dni.

Dostał na imię Smutek, bo patrząc mu w oczy człowiek doszukuje się tylko żalu do człowieka...

Supporters

Loading...

Supported by 676 people
2 883 zł (41,18%)