Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Niestety, koteczka odeszła nagle, w sytuacji kiedy wydawało się, że już nic jej życiu nie zagraża. Kotka czuła sie lepiej, podniosła się na łapki i zaczęła sama jeść. Niestety dostała krwotoku wewnętrznego. Pomimo natychmiastowej wizyty w lecznicy i akcji reanimacyjnej nie udało sie jej uratować.
Hu! hu! ha!
Nasza zima zła!
Szczypie w nosy, szczypie w uszy,
mroźnym śniegiem w oczy prószy,
wichrem w polu gna!
Nasza zima zła!
Ta zabawna piosenka z naszego dzieciństwa mogła by być równie dobrze klątwą… klątwą dla wszystkich kotów, którym przyszło żyć w Polsce… Kotom tzw. wolno żyjącym, o których każdy wie, że są pożyteczne, ale prawie nikt nie chce ich na swoim podwórku. Kotom przeganianym, wyganianym i skazywanym na powolną śmierć… na mrozie…
Koty nie są zwierzętami przystosowanymi do życia w naszym klimacie. Ale tu żyją, bo tutaj umieścił je człowiek. Człowiek, który sprowadził koty dla własnej wygody, z egoizmu i dla własnego widzimisię, a później zmusił, by sobie radziły. Same. Ale koty sobie nie radzą. Nawet te dzikie, te wolno żyjące. A co dopiero koty domowe, ale przez człowieka porzucone.
Kiedy nadchodzą mrozy, dla kotów zaczyna się koszmar. Już kilka stopni poniżej zera to dla mruczków ogromne cierpienie. Mrozy jakie jeszcze w zeszłym tygodniu panowały w Polsce, to jest dla tych małych, zależnych od człowieka stworzeń – tortura! Kot nie mają się gdzie schować, gdzie ogrzać… Dlatego uciekając przed mrozem, którego potwornie się boją, wchodzą tam, gdzie nigdy nie powinny wejść. Np. pod maski samochodów aby ogrzać się od silnika…
To był 4 stycznia. Zimno tak, że postanowiłam nigdzie tego dnia się nie ruszać z domu. Moi podopieczni byli względnie zdrowi, najedzeni, także mogliśmy sobie odpoczywać… Niestety, nie było nam dane… Koło południa zadzwonił telefon z zaprzyjaźnionej lecznicy Jatagan. Okazało się, że jacyś ludzie przynieśli do tej lecznicy zwłoki. Zwłoki kota. Tak się jednak złożyło, że to nie były do końca zwłoki. W niemal martwym, całkowicie zimnym ciałku tliło się życie! Serce koteczki wciąż słabiutko biło… ale biło…
Lecznica Jatagan ratuje moje zwierzęta zawsze, nigdy nie odmówili mi swojej pomocy. Także na telefon z prośbą o pomoc od nich, nie mogłam pozostać obojętna. Natychmiast wskoczyłam w samochód i pognałam do kota. Po godzinie byłam na miejscu. Trafiłam w sam środek akcji reanimacyjnej… Pani doktor powiedziała, że to chyba cud, ze ta kotka żyje. Ale maleńkie ciałko nie chciało się poddać! Ta koteczka tak bardzo walczyła!!!
Co się stało?
Wypadek, potrącenie, połamane kosteczki, trudności ze zdobywaniem pokarmu ani znalezienia ciepłego miejsca, maksymalne osłabienie i wychłodzenie sprawiło, ze ta kicia ostatkiem sił wdrapała się pod maskę jakiegoś auta. Kierowca odpalając swój samochód pewnie nawet nie miał świadomości, jakiego pasażera ma pod swoim samochodem. Nie sprawdził… Nie przyszło mu to do głowy.
To cud, że silnik kotki nie zabił. Jednak maleńka została przeciągnięta po asfalcie, co spowodowało zdarcie skóry z jej grzbietu… Tak, ta kotka została oskalpowana. Dosłownie. W takim stanie została znaleziona na ulicy i przyniesiona do lecznicy. Właściwie uśpienie koteczki byłoby całkowicie usprawiedliwione… Ale wtedy całe cierpienie kotki, jej walka, jej ogromna wola życia – to wszystko poszłoby na marne… Skoro ona tak bardzo chciała żyć, to jak moglibyśmy nie dać jej szansy? No jak?
Kilka transfuzji krwi, leki, opatrunki, kroplówki dalej kotka żyje i ma się coraz lepiej. Będzie dobrze, ale przed kicią jeszcze długie i kosztowne leczenie!
Nie pozwólmy jej umrzeć. Błagam Was o pomoc. Ta kotka doznała tyle zła… Teraz okażmy jej serce!!! Pomóżcie mi ratować tę waleczną kocicę!
Iwona – Fundacja Chata Zwierzaka
Loading...