Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Wyleczenie chorej wątroby, zaburzeń hormonalnych, guza na łapce (ziarniaka), sterylizacja, utrzymanie od 09.2014 - 02.2015.
Sonia całe dotychczasowe życie spędziła w kojcu, czasami z niego wypuszczana pełniła rolę psa stróżującego, pilnując warsztatu blacharsko - lakierniczego. To taki typowy krzywdzący stereotyp: rottweiler = pilnowanie. I tak mijało jej życie: w ciągu dnia w zamknięciu, a w nocy w samotności. Kiedy przestała być potrzebna oddano ją. Trzy razy zmieniała swój dom, wszędzie niechciana, odrzucona, aż w końcu we wrześniu 2014 roku trafiła pod opiekę naszej Fundacji. Z chorą łapką, zaniedbana i otyła, czego przyczyną był brak ruchu i żywienie odpadkami.
Ludzie, którzy chcieli ją oddać przekazali, że suczka ma 4 lata, podczas, gdy w rzeczywistości może mieć ich 6 lub nawet 7. Przez większość swego życia nie doświadczyła miłości, opieki i troski ze strony człowieka. Na szczęście udało się znaleźć dla niej miejsce w fundacji i umieścić w Domu Opieki Tymczasowej pod Poznaniem, zaopiekować się nią, podjąć leczenie, wprowadzić właściwą zdrową dietę i pokazać, że ludzie nie są źli, a kontakt z nimi może sprawiać przyjemność.
Już na początku okazało się, że ziarniak na łapce jest od dawna, wymaga natychmiastowego leczenia, niedomaga wątroba i mimo ogólnie dobrego wyglądu, Sonia nie jest w zbyt dobrej kondycji. Zaplanowana sterylizacja wymagała odłożenia w czasie, aby poprawić stan wątroby i nieco odchudzić Sonię, z troski by operacja nie niosła za sobą ryzyka powikłań. Niedługo po operacji okazało się, że Sonia ma alergię na nici użyte do wewnętrznego zszycia rany, co wymusiło kilka dodatkowych wizyt u weterynarza oraz długą antybiotykoterapię i użycie kilku typów maści i środków odkażających.
Zadbaliśmy o nią i stopniowo pomogliśmy odnaleźć się w świecie ludzi. Dziś Sonia to już pies domowy. W pełni oddany i zapatrzony w swoją rodzinę, która jest dla niej absolutnym priorytetem. Do obcych podchodzi z dużym dystansem – to zapewne pozostałości po życiu psa stróżującego.
Dla najbliższych członków rodziny to suczka wręcz wylewna, głaskanie jest dla niej najważniejsze. Czyszczenie uszu i inne zabiegi pielęgnacyjne znosi bez najmniejszych protestów. Nie przepada za innymi psami, ale nie reaguje na nie histerią. Na smyczy jest WZOROWA. Spacer z nią to czysty relaks. Mijane (nawet ujadające pod płotem psy) traktuje dość obojętnie, ograniczając się do postawienia uszu. Również u weterynarza siedzi grzecznie czekając na swoją kolej, starając się ignorować pozostałe psy.
W domu zachowuje czystość. Na komendę wskakuje do auta i bardzo grzecznie w nim jedzie. Sprawdza się wszędzie tam, gdzie może być ze swoimi ludźmi. Aż trudno uwierzyć w to, że był to kiedyś pies kojcowy, skazany na samotność. Sonia czeka na dom i swojego człowieka. To pies dla tych, którzy docenią jej oddanie i wszystkie cechy godne prawdziwego rottweilera. ;-)
Aby dojść do tego wszystkiego, co zapewniliśmy Soni do dzisiaj, musieliśmy podjąć szybkie i nieodzowne działania, by uzyskać tak wspaniały efekt. Koszty transportu do Fundacji, utrzymania, specjalistycznej karmy, badań, operacji, leków, maści, suplementów, witamin, wizyt u weterynarza przerosły nasze możliwości. Dotychczas na jej utrzymanie zebraliśmy 320 zł, co pokryło zaledwie koszty jej transportu i pierwsze suplementy.
Właśnie dlatego, że ta wspaniała suczka dzięki naszej pracy jest już gotowa do adopcji, na zdjęciach zwykle prezentuje się już świetnie – nie wzbudza litości jak inne biedne, często wychudzone i chore psy. Jej dolegliwości i choroby nie są tak medialne i wzruszające, by miłośnicy psów zechcieli wspomóc ją finansowo. Oprócz domu, na który czeka Sonia – potrzebuje także Waszego wsparcia.
Loading...