Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Sonia wraz z nowym braciszkiem bliźniakiem mieszka już wewłasnym domku.
Dziekujemy za Wasze wsparcie bez którego nie moglibyśmy pomagać!
Myślałam, że tak wygląda życie. Gdy zabrali mnie od mamusi i miałam jeszcze bardzo krótkie łapcie, to turlałam się po podwórzu, gdzie chciałam. Do domu też czasem mnie brali. Nawet wieczorami przed takim czymś dziwnym siedziałam, gdzie obrazki i ludzie się ruszali. Do czasu...
Ale później, jak rosłam, to coraz mniej mnie wpuszczali, choć wiecie, ja dużo nie urosłam - jestem malutkim pieskiem. Jak przestała mi się taka skórzana obręcz zsuwać z szyi, to mi ja zacisnęli mocniej i zostawili na dworze już na zawsze. Miałam łańcuch, nawet długi, że mogłam chodzić daleko od budy - bo tak się nazywał teraz mój domek. Tam miałam kawałek koca i mogłam się chować jak padał deszcz, a za dnia chodziłam sobie po podwórzu, obok na łańcuchach miałam przyjaciół i z nimi szczekaliśmy na ludzi za płotem. Tak naprawdę szczekaliśmy, żeby weszli się z nami pobawić, ale chyba nie rozumieli.
Aż pewnego dnia przyszła jakaś pani i zrozumiała. Weszła i zaczęła nas głaskać i do nas mówić i potem poszła porozmawiać z naszymi opiekunami. Nie uwierzycie, zabrała mnie! Słyszałam, że wróci po moich przyjaciół tez!
Sonia dzieliła los milionów psów na wsi - łańcuchowego burka, nigdy niespuszczanego ze smyczy. Prawo się zmienia, ale mentalność ludzi zmienia się dużo wolniej. Psiaki na łańcuchach to klasyczny widok na naszych wsiach i czasem aż serce rozrywa. Nie napiszemy, że "zwłaszcza jak się widzi takie małe szkraby jak Sonia", bo tak naprawdę żaden psiak nie zasługuje na taki los. Los bez głasków, bez miłości, bez kontaktu z czlowiekiem - pies to zwierze udomowione, ono potrzebuje nas. Sonia jest przeuroczą dziewczynką. To uśmiechnięta, mała, pocieszna kulka. Już w pierwszej godzinie od przyjazdu zachowywała się tak:
Dziewczyna jest zdrowa, potrzebuje tylko podstawowego pakietu: badania krwi, odrobaczenie, odpchlenie (przyjechała jako brudny dread, po którym chodziły tabuny pcheł), szczepienia i sterylizacja. I szukanie nowego domu, gdzie nigdy nawet nie zobaczy już łańcucha!
Uśmiechamy się do was, a właściwie Sonia się uśmiecha z prośbą o dorzucenie choć kilka złotych do jej zbiórki. Żeby mogla już niedługo wyruszyć w nowe, lepsze życie!
Dziękujemy, że jesteście z nami!
Loading...