Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani Lucky vel Lusy, grzeje swoje
Kości na kanapie w Warszawie :)
Dziękujemy za wasze Mega wsparcie!!!
O zachodzie słońca stałem i nie miałem już sił płakać. Czwartek, telefon od straży gminnej z prośbą o szybką interwencję, pies w ciężkim stanie. Rzucamy wszystko i jedziemy. Po drodze powiadamiamy zaprzyjaźnionego inspektora z Fundacji Animals Security i policję. Widok, który zastajemy, jak zwykle dobija nas wszystkich.
Syf, smród, ledwo trzymająca się buda i mały, wychudzony, łysy, ciągle drapiący się pies, który już nie ma sił. Nie ma sił, by żyć, by się położyć, zareagować na ludzi wokół... Ze skóry, która jest jedną wielką skorupą pełną pcheł robią się rany z której leci krew. Odchody wokół to jeden wielki krowi placek, w zardzewiałym garnku śmierdząca woda, której nawet nie był w stanie pić.
Gdyby miał na to siły pewnie wyłby z bólu i cierpienia, gdyby nikt nie zareagował umarłby w przeciągu kilku najbliższych dni z głodu. Na głowę spadają mu kasztany, nie reaguje. Dowiadujemy się, że właściciel wyjechał w niedzielę i psem się nie przejmuje nawet, kiedy w domu jest. W asyście policji Inspektorat Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami oraz Animals Security zabierają psa i wiezie go do kliniki. Wstępnie dowiadujemy się, że pies jest skrajnie niedożywiony, odwodniony, zapchlony, zaniedbany i jest podejrzenie chorób skórnych.
Dostał imię Lucky i został w klinice, gdzie dostał kroplówki, będzie miał pobieraną krew, zeskrobiny skóry i wszystko, co będzie potrzeba. Właściciel psa usłyszy zarzuty porzucenia psa, zaniechania obowiązków względem właściciela, skrajnego zaniedbania oraz znęcania się nad zwierzęciem. Ostatnio ogłosiliśmy, że wstrzymujemy się z interwencjami... Jesteśmy pod ścianą, wpadamy w długi, nie mamy pieniędzy, a wszystkie przypadki, jakie ostatnio przyjmowaliśmy, były ciężkie i bardzo kosztowne. To była ciężka decyzja, nad którą nie było co się zastanawiać.
Wpakowaliśmy się w kolejny przypadek beznadziejny, nie potrafiliśmy inaczej. Nikt z nas nie umiałby dalej żyć z myślą, że zostawiliśmy Lucky'iego bez pomocy. Już nie prosimy. Błagamy o pomoc, bo bez niej utoniemy.
Loading...