Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Bruno robi postępy małymi kroczkami. Nie gryzie już po rękach opiekunów, wychodzi na dwór. Rany zagoiły się, pozostały blizny.
Udało się nabrać wagi. Bruno powoli zaczyna merdać ogonkiem. Z każdym tygodniem widać w jego zachowaniu zmiany na lepsze.
Nieszczęścia spadły jak grom na małego, starszego (ok. 10 letniego) kundelka Bruna. Do tej pory radził sobie na wolności jak umiał. Pomimo wielu urazów, przeganiania i walki o przetrwanie każdego dnia Bruno funkcjonował całkiem dobrze. Niestety, nie każdy człowiek wyciąga do psa ręką z myślą niesienia pomocy, często ta ręka chce uderzyć, zadać ból i cierpienie.
Tak się stało feralnego dnia – 14.02. Bruna w opłakanym stanie znalazła jego karmicielka. Pies nie wstawał, próbował się czołgać, co również sprawiało mu ból. Widać było krew na sierści.
Bruno do tej pory był psem dzikim, nie dającym do siebie podejść, mimo to udało się go owinąć w koce i przewieźć do lecznicy. Lekarz weterynarii stwierdził na małym psim ciałku mnóstwo obrażeń. Stłuczenia miednicy, klatki piersiowej. Wylewy i sine wybroczyny na skórze. Rany cięte na łapach i na podbrzuszu. Rany gryzione. Mocno spuchnięte kończyny. Sierść sklejona krwią… Psa znieczulona, okolice ran wygolono, oczyszczone. Dopiero wtedy ujawniły się wszystkie obrażenia. Wg lekarza weterynarii psu grozi w zbitych częściach ciała nawet martwica skóry.
Psu podano silne leki przeciw bólowe, przeciw zapalne, antybiotyki, wymaga również codziennych kroplówek - jest bardzo słaby. Je tylko z ręki. Nadal bardzo się boi dotyku ze strony człowieka.
Bruno wymagał szybkiej pomocy lekarskiej, teraz, mimo upływu tygodnia nadal przebywa w szpitaliku pod opieką lekarzy. Zostanie tam do momentu dojścia do pełnej sprawności. Pies wymaga codziennego przemywania ran, wynoszenia na rękach na dwór, podawania leków, kroplówek. Mimo to walczy, a my razem z nim. Prosimy o wsparcie!
Loading...