Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Umarłem. Ale nie smućcie się! Zdążyłem zrobić dużo dobrego. Wychowałem miniKoty, nauczyłem Dużą gotować najlepszą zupę dla Małych Żółtych Piesków. Także teraz jest gotowa, żeby przyjąć kolejnego, który będzie głodny. Bo ja się najadłem, teraz zwalniam miejsce dla najbardziej potrzebującego.
Zadzwonił weterynarz z pytaniem, czy nie znalazłby się u nas kąt dla psiaka...
Dziś koszmarny mróz. Wczoraj śnieżyca... W głowie kotłują się myśli. Odmowa to wyrok śmierci!
Rano apelowałam, żeby nie zamykać serc...
Zapytałam więc tylko, czy dadzą radę psiaka do nas przywieźć.
Kiedy już był na miejscu, okazał się za słaby, żeby w ogóle myśleć o umieszczeniu go w boksie...
Wiedziałam, że został znaleziony przy ulicy, ale nie spodziewałam się takiego dramatu... Chudziutki, wyziębiony, poraniony, zdecydowanie niemłody. Zakwaterowaliśmy więc bidusia w kociarni - tam cieplej. I większy spokój. A on zaczął krążyć, obijając się o ściany. Mijały minuty... Gucio odrobinę się uspokoił. Nawet znalazł miskę z wodą. Co okrążenie pokoiku kierował się właśnie do niej.
Prawdopodobnie nie poznamy jego przeszłości. Patrząc na wyniszczone ciałko Gucia - nie była to wesoła historia. Możemy jednak zawalczyć o jego powrót do zdrowia!
Możemy też dać szansę innym Guciom... Tym jeszcze Bezimiennym.
Loading...