Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Gdy zobaczyliśmy Antosie, widzieliśmy w jej oczkach ogromne cierpienie.. to niewyobrażalne jak ta starsza sunia musiała cierpieć..
Pękający guz na listwie mlecznej, ropomacicze, zapalenie otrzewnej... sunieczka walczyła o życie! Każdy telefon z kliniki wywoływał u nas niepokój, jaką informacje lekarze Nam przekażą...
I udało się!!! Antosia wyzdrowiała!!!!
Dzięki Państwa pomocy udało Nam się opłacić fakturę za operację, ospitalizację, leczenie.. Bez Państwa pomocy nie udało by się Nam!!
Bardzo dziękujemy w imieniu naszym, oraz Antosi która właśnie pojechała do nowego domku!!!!
Nie wierzymy... Po prostu nie wierzymy. Nie wierzymy w to, jaką starość właściciele zafundowali tej suni. Suni, która przez 10 lat towarzyszyła im w chwilach radości i smutku. Kochała ich całym swoim psim serduszkiem. Ile tak naprawdę była dla nich warta? Okazuje się, że była dla nich niczym.
W momencie, kiedy sunia najbardziej potrzebowała swoich właścicieli, oni postanowili ją porzucić, wyrzucić jak niepotrzebnego śmiecia. Po co wydawać pieniądze na leczenie takiego starego psa?
Sunieczka trafiła do nas z pobliskiej wsi. Szła poboczem z opuszczoną główką, nie zwracała uwagi na przejeżdżające samochody. Widać, że nie wierzyła, że może jej ktoś pomóc. Straciła nadzieję na ratunek. Nie miała siły utrzymać się na swoich malutkich łapkach i co chwilę pokładała się w trawie.
Kiedy przyjechaliśmy po nią, nie wierzyliśmy własnym oczom. Przepiękna, starsza sunia z guzem listwy mlecznej wielkości pięści, który wisiał jej między nóżkami. Kruszynka cały czas bardzo szybko oddychała i widać było, że ma bardzo wysoką gorączkę i nie dała dotknąć brzucha. W drodze zaczęła wymiotować, a z jej dróg rodnych zaczęła wypływać ropa. Nie mogliśmy uwierzyć w to, na co skazali ją właściciele... Przecież wystarczyło ją wykastrować i nie musiałaby tak cierpieć!
Nazwaliśmy ją Antosia. Natychmiast trafiła do kliniki. Okazało się, że sunia ma 44 stopnie gorączki, ropomacicze, do tego doszło do zapalenia otrzewnej, a guz listwy mlecznej był tak ogromny, że zaczął pękać. Jej życie było zagrożone.
Byliśmy załamani. Ile czasu musiała cierpieć? Jak można było nie pomóc psu z tak ogromnym nowotworem? Jak można było ją wyrzucić w tak ciężkim stanie? Antosia musiała przejść operację ratującą życie. Została zoperowana, dostaje bardzo mocne leki przeciwbólowe, antybiotyki i kroplówki. Mamy nadzieję, że nasza natychmiastowa interwencja uratuje jej życie. Rokowanie jest niepewne, ale wierzymy, że będzie dobrze. Operacja była bardzo kosztowna, jednak nie mogliśmy jej tak zostawić. Musieliśmy pomóc Antosi.
Każdy grosik pomoże nam spłacić fakturę za jej leczenie. Bardzo dziękujemy.
Już dobrze, malutka, już się nie musisz bać, przestanie boleć i znowu będzie pięknie...
Loading...