Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dziękujemy za wsparcie dla Stasia!
Nasz podopieczny wciąż czeka na swoją rodzinę w domu tymczasowym. Po wielu miesiącach powoli zapomina o piekle, które go spotkało i na nowo uczy się ufać ludziom.
Może ktoś z Państwa chciałby pokochać Stasia na zawsze?
Staś został znaleziony pod lasem. Podobno ktoś go wyrzucił. Może to i lepiej, bo właśnie tak zaczęła się lepsza część Stasiowego życia.
Po stanie, w jakim został znaleziony wiemy, że jego życie dalekie było od sielanki. Wychudzony, brudny i obolały z przerażenie reagował na ludzi. Połamane, byle jak zrośnięte łapy nie pozwalały mu normalnie chodzić. Zmęczony i zrezygnowany z trudem poruszał się na koślawych łapkach...
Zabrany do hotelu dla psów bronił się przed nami i próbował atakować. Nie była to agresja tylko ogromny strach przed człowiekiem. Stan Stasia od początku nie rokował najlepiej :(
Dopiero po dłuższym pobycie w hotelu zrozumiał, że człowiek i karmienie to coś normalnego, a leczenie zaczęło przynosić Stasiowi komfort i możliwość tego co dla innych psów jest normą - chodzenia i spaceru.
Staś w końcu zaczął się uśmiechać i z radością reagować na swoich opiekunów. I choć rany na duszy będą goić się pewnie jeszcze wiele miesięcy to wiemy, że jesteśmy na dobrej drodze do Stasiowego serduszka :)
Niestety ostatnio Stasiowe zdrowie zaczęło gwałtownie się pogarszać. Z pozoru niegroźna infekcja zajęła płuca. Na zdjęciu RTG okazało się, że są one bardzo zmienione. Lata chorób i nieleczonych infekcji zaczęły zbierać żniwo.
Oprócz tony leków i suplementów, które brał Staś do tej pory doszły kolejne, codzienne wizyty w gabinecie oraz konieczność wykonania zabiegu BAL w narkozie, tj płukania oskrzelowo-płucnego, które niestety jest bardzo kosztownym zabiegiem. Koszty leczenia oraz pobyt Stasia w hoteliku blisko gabinetu weterynaryjnego, aby ograniczyć mu stres związany z transportem niestety zaczęły nas przerastać.
Staś nie ma większych szans na adopcję, bo kto chciałby starego, ledwo chodzącego schorowanego psa? Mamy świadomość, że prawdopodobnnie zostanie w fundacji do końca. Chcemy więc, by po całym cierpieniu jakie go w życiu spotkało, znalazł swój spokój, ciepło, spacery i pełną miskę i żeby w końcu był szczęśliwy.
Pomożecie Stasiowi?
Loading...