Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dostaliśmy fakturę zbiorczą za zwierzaki leczone w lecznicy, wśród tej kwoty jest opłata za Szarika.
04.12.2020 Jesteście niesamowici, jesteśmy wzruszeni tym jak ogromne macie serca i jak dużo jest w Was chęci pomocy. Dziękujemy każdej osobie, od tych największych wpłat po te najmniejsze. To każda jedna wpłata przyczyniła się do szybkiego uzbierania 100 % kwoty zbiórki. Razem mamy moc pomagania. Zakończyliśmy już zbiórkę ponieważ zaraz będziemy musieli opłacić faktury za Szarika. Jak tylko je dostaniemy to wkleimy je tutaj do Waszego wglądu.
Zrobiliśmy Szarikowi pełną diagnostykę, jak na swój wiek wyniki z krwi są bardzo dobre, wszystko jest w normie. Niestety ma problemy z sercem i rozpoczynają się problemy z prostatą ale mimo to jego stan jest naprawdę dobry. Narazie Szarik dostaje zastrzyki na wzmocnienie łapek oraz wzmocnienie pracy serca. Po skończonej kuracji sprawdzimy znowu serce czy będzie się kwalifikował do kastracji aby nie dopuścić do rozrostu problemu z prostatą.
Szarik przebywa narazie w hoteliku a my apelujemy o dom stały dla niego na te ostatnie miesiące lub lata życia. To cudowny, spokojny i pokorny pies. Głównie potrzebuje snu, spokoju, ciepła od człowieka ale na spacerach zaczyna hasać jak szczeniak. Na początku był przytłoczony, zgaszony, przestraszony, z miną przepraszającą, że w ogóle żyje. Z każdym dniem Szarik coraz bardziej się otwiera i zaczyna cieszyć się życiem, zaczyna czerpać coraz większą radość ze spacerów. Szarik nie widzi ale słyszy. To, że jest niewidomy nie jest dla niego problemem, dobrze sobie radzi jak już pozna teren. Czy znajdzie się tu ktoś kto chciałby przygarnąć go na te ostatnie chwile i dać mu taki prawdziwy dom, którego nigdy nie miał? Ah, Szarik teraz wygląda jak zupełnie inny pies po wizycie u fryzjera, zrzucił z siebie kilogramy brudnej skołtunionej sierści i wygląda jak zupełnie inny psiak.
Kochani, długo walczyliśmy o Szarika, gdyż nie możemy ot tak zabierać psów, musimy mieć na to zgodę właściciela. Wszystkie psy zasługują na miłość i szacunek! Nie tylko te młode, piękne czy rasowe. Nawet stare psy, którym nie zostało dużo życia, zasługują na to, aby ich los, choć na chwilę się odmienił. Szarik nie widzi, podejrzewamy, że coś może słyszeć, chwieje się na tylnych łapkach, nie ma zębów. Widząc go, obiecaliśmy sobie samym, że nie pozwolimy na to, aby tak dalej żył. Potrzebujemy pieniędzy na rozległą diagnostykę. Przewieźliśmy Szarika do hoteliku, żeby oszczędzić mu stresów związanych z innymi psami w schronisku.
Prosimy Was o wsparcie dla niego! My zrobimy wszystko, aby przeżył, może i nawet ostatnie miesiące życia, w miłości. Dorzuć grosik dla tego staruszka, on naprawdę na to zasługuje.
Kochani, to jedna z naszych wczorajszych interwencji, poświęćcie, proszę 3 minutki i przeczytajcie historię tego staruszka:
Nic nie widzę... Cisza, słyszę kroki w oddali, ktoś się do mnie zbliża. Ostatkiem sił wytężam słuch, kto to? Czuję dotyk, czy on zaraz zamieni się w ból? Co się teraz ze mną stanie? Całe życie tu spędziłem, łańcuch był przedłużeniem mojego ciała, w sumie to chyba się z nim pogodziłem, trwał przy mnie przez 20 lat mojego życia. Może to właśnie tak wygląda życie nas wszystkich, czworonożnych? Często widywałem tych bez łańcucha, biegali, przechodzili niedaleko mnie. Tam za płotem. Widziałem ich, przechodzili obok mnie z ogonami w górze, towarzysząc swojemu człowiekowi, czasem człowiek schylił się, potarmosił uszyska, podrapał po brzuszku. To było całkiem ciekawe, obserwowałem i zastanawiałem się, jakie to było uczucie.
Zastanawiałem się, czy kiedyś moje życie się zmieni i czy to ja będę dumnie paradował przy nodze mojego człowieka niczym jego trofeum, tkwiłem ciągle w tym samym miejscu, a obok mnie toczyło się życie, tak bardzo chciałem być jego częścią, ale chyba nas, czworonożnych, rzadko taki zaszczyt spotyka. Czasem miałem piękne sny, śniłem o tym, że biegnę za tym ptaszyskiem, który często dotrzymywał mi towarzystwa, siedząc na płotku. Biegłem za nim wśród drzew i czułem się taki wolny, czułem powiew wiatru i rosę na nosie. Otwierałem oczy i byłem znowu w tym samym miejscu, a życie wszystkich ludzi toczyło się beze mnie. Przez 20 lat byłem obok i przez ten czas trochę rzeczy się zmieniło. Raz byłem przypięty do dziurawej budy, a raz do kurnika. W sumie to zawsze starałem się doceniać to co mam, buda była dziurawa i zimą z wielkim świstem wpadał do niej niechciany, mroźny wiatr a jesienią opatulały mnie chłodne krople deszczu, w kurniku przynajmniej nie było tego zimnego brrrr deszczu.
Z czasem i podupadłem na zdrowiu, już mniej marzyłem o wolności, może to nie mi było dane przeżyć życie szczęśliwie. Już nie widziałem tak dobrze tych bez łańcucha i moje ptaszysko gdzieś zniknęło. Świat przybrał ciemną barwę, nie widziałem już piękna słońca. Moje nogi zaczęły się plątać i nawet moje zęby dawno ode mnie uciekły. Świat jakby trochę przycichł, moje zmysły zaczęły się kończyć, to chyba znak, że i ja się kończę. Nic nie widzę... cisza, słyszę kroki w oddali, ktoś się do mnie zbliża. Ostatkiem sił wytężam słuch, kto to? Czuję dotyk, czy on zaraz zamieni się w ból? Co się teraz ze mną stanie? Słyszałem, jak mówią, że jestem chory i trzeba mnie przenieść. Dotyk okazał się być przyjemny, prowadzili mnie do nowego miejsca, w końcu czułem się jak dumne trofeum! Mój spacer trwał kilkanaście sekund i znalazłem się w tym nowym miejscu. Nie wiem, gdzie byłem, bo nic nie widziałem, czasem się o coś potykałem, ale na szczęście pode mną była ziemia i zawsze miękko lądowałem. Nie chciałem nikomu sprawiać kłopotu, w końcu byłem chory i to nowe miejsce to chyba było miejsce, w którym miałem umrzeć... Szkoda, że byłem tam już sam.
No ale słuchajcie dalej, pewnego dnia poczułem nowy zapach, nastroszyłem uszyska, żeby dobrze słyszeć, co się dzieje, to był jakiś nowy człowiek. Zbliżył się do mnie, poczułem przyjemny dotyk ludzkiej dłoni, może właśnie umieram i tak wygląda ten drugi świat?
A gdzie tam! Czuję, jak zapinają coś na mojej szyi i... idę! Wychodzę stamtąd, idę dumnie przed siebie, lekko plącząc nogi, ktoś mnie delikatnie podnosi i jestem gdzie indziej. Słyszę, że już będzie dobrze, że zrobią wszystko, żebym resztkę swojego życia przeżył godnie i w miłości. Jadę z nimi, nie wiem gdzie, ale ufam im i czuję, że w końcu i ja będę szczęśliwy.
Loading...