Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Stasio. Takie piękne imię mu dałyśmy, aby wymazać choć odrobinę paskudnego losu...
Stasia widywano od miesięcy błąkającego się i uciekającego przed ludźmi. Przępedzano go zamiast pomóc. A maluch bał się okropnie. W końcu... i tu pewnie chcielibyście usłyszeć, że ktoś przygarnął malca. Nic podobnego. W końcu został zgłoszony do schroniska tzw mordowni, gdzie psy nie wychodzą często do adopcji, a sporo z nich umiera. Do schroniska, bo tam się zgłasza psy w naiwności sądząc, że ta istota z krzaków co nam zaburza dobre samopoczucie zniknie i ktoś jej pomoże.
W rzeczywistości takie schroniska bywają dla psa wyrokiem. A w szczególności dla psa chorego. A takim okazał się Stasio.
Przy pierwszej wizycie wyszły problemy z jego oczkami. Po nitce do kłębka trafiliśmy do okulisty. Jedno oko było od razu do usunięcia, pourazowe zmiany nie dawały szansy na wzrok a jedynie powodowały cierpienie u psa, drugie pod znakiem zapytania z zaćmą.
Tak wyglądało oko przed usunięciem:
Staś musiał bardzo cierpieć tułając się z tym bolącym okiem, przepędzany, głodny, niewidząc wiele bał się podwójnie.
Staś nie widzi, a przynajmniej niewiele. Jednak po usunięciu oczka odzyskał radość. Jakby zrzucił ogromny ból z siebie. Trafił do hoteliku pełnego psów, ale chyba nie miał w życiu zbyt dobrze dotąd bo nie narzeka. Bawi się z psami, urządza awanturki o jedzonko.
Niestety - histopatologia wyciętej gałki ocznej była bezlitosna. Czerniak. Lekarz zlecił wiele badań mających na celu stwierdzenie, czy nie ma przerzutów. Płuca czyste, wszystko ok, poza 1 zmianą. Gdzieś w brzuszku, okolice jelita. Biopcja cienkoigłowa nie wykazała nic, zriobiono kolejne badania. Zmiana rozrostowa w jelicie, nowotworowa. Wskazanie do usunięcia, bo może spowodować niedrożność jelit. Jednak to bardziej skomplikowana sprawa.
Stasio będzie dalej konsultowany i leczony na miarę możliwości, także finansowych. Na razie jego wydatki są kosmicznie duże, a wpłat na jego leczenie jest niewiele. Co miesiąc musimy także Stasiowi opłacić hotelik, dach nad głową. Miejsce gdzie ma namiastkę domu, troskę i pełną miseczkę, która jak widać jest dla niego bardzo ważna :)
Sami zobaczcie:
Stasio ma szansę by żyć. Ma szansę na dom, bo to śliczny i kochany piesek. Nie mniej jednak póki co jest pod opieką fundacji i my musimy zadbać o jego dalszą diagnostykę i leczenie.
Dajmy mu szansę. Razem można wiele zdziałać. Pieniądze mogą kupić życie, odmienić je, poprawić. Ich brak nie powinien skazywać. A bezdomny pies pieniędzy nie ma. Jedyne co ma to nas i Was.
Oto nasz słodziak, którego życie nie rozpieszczało, ale my to możemy zmienić.
W zał. dotychczasowe faktury, a także opisy badań. Leczenie Stasia kosztowało już wiele tys zł.
Loading...