Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Stefanek, dzięki Państwa pomocy, uzyskał niezbędną pomoc lekarską, odzyskał zdrowie i dzięki trosce opiekunów, z czasem odzyskał też zaufanie do człowieka. Najważniejsze jednak, że po powrocie do zdrowia, nie musiał wracać na wolność - zyskał nowy dom. Dziękujemy!
Kim jest Stefanek? Z całą pewnością kocurkiem po przejściach. Wygląda na to, że został kiedyś skopany przez człowieka i być może postrzelony lub uderzony prętem nad lewym barkiem. Jego system odpornościowy powiedział: “już dość!”.
Nasi karmiciele widywali go czasem od listopada ubiegłego roku, ale tylko z daleka. Był jakby nieśmiały lub też bardzo ostrożny, bojący się człowieka. Pewnego dnia dostrzegliśmy, że jego biała sierść pokryta jest krwią. Widząc to, od razu wdrożyliśmy podawanie Stefankowi leków przeciwbólowych/przeciwzapalnych (które zawsze mamy w mobilnej apteczce), bo choć nie znaliśmy pochodzenia ran, zdawaliśmy sobie sprawę, że potrzebna jest osłona farmaceutyczna, by nie doszło do ogólnej infekcji organizmu oraz by zmniejszyć cierpienie kocurka.
Stefanek nadal trzymał ogromny dystans, tzn. podchodził do miski dopiero wówczas, kiedy wsiedliśmy do auta. Spędzaliśmy tam wiele czasu, by podawać leki celowane dla Stefanka, a zatem w momentach, kiedy nie było w pobliżu misek pozostałych, kilkunastu kotów. Musieliśmy mieć pewność, że leki zostaną podane precyzyjnie Stefankowi. Za sprawą leków, chroniliśmy go przed rozprzestrzeniającą się, zagrażającą życiu ogólnoustrojową infekcją organizmu. I w końcu nadszedł ten szczęśliwy, jakże radosny dla nas dzień, kiedy udało się nam złapać zdystansowanego kocurka.
Jaki jego stan jawił się podczas wstępnych oględzin? Obraz nędzy i rozpaczy, prawdziwa kupka nieszczęścia, ogromnie smutny widok, który wyciskał łzy. A dlaczego tak wzruszał? Połykał straszliwie łapczywie, nie gryząc w ogóle, całe kawałki mięsa, po zabraniu go do domu, nie było dla niego absolutnie nic ważniejszego niż sen... W cieple, pod wełnianym kocykiem lub obok gorącego wręcz termoforu lub po prostu sen, którego nie mącił nawet stres pobytu w klatce, stres nowego otoczenia, kilku olbrzymów, tzw. ludzi, i różnych czworonogów w zasięgu wzroku.
Stefanek, przez 6 dni pobytu w domu, był praktycznie totalnie “nieobecny” - spał. Obserwowaliśmy wnikliwie, czy w ogóle oddycha, ponieważ - pomimo nowego otoczenia - z reguły stresującego dla dzikich kotów, Stefanek sprawiał wrażenie nieprzytomnego. Żadne odgłosy go nie budziły. Spał, spał i spał…
Poza wielkim sercem swych opiekunów tymczasowych, miłością, które Stefanek już ma, potrzebne są środki finansowe na jego diagnostykę, serię badań, testów, leczenie, preparaty odżywczo-wzmacniające, karmy weterynaryjne, zabiegi operacyjne (uzębienie), serie kroplówek. To, co wiemy na dzień dzisiejszy: Stefanek musiał otrzymać mocny cios w głowę. Miał bowiem połamaną żuchwę - widoczne jest przesunięcie żuchwy względem szczęki górnej, kły są połamane. Górna część tułowia obfituje w wiele głębokich i rozległych ran i blizn, już mocno zgrubiałych. Najdotkliwsza jest rana na szyi oraz nad przednią łapą. Stefan wykazuje także mocną bolesność jamy brzusznej i zapalenie pęcherza. Ma też okropną robaczycę - wymiotował glistami…
Robimy co możemy, by mu pomóc, dać ciepło i miłość. Kiedy go głaskamy, zaczyna mruczeć. Dostaje od nas wszystko, co najlepsze, by wzmocnić jego organizm. Stefanek zasługuje na lepsze życie. Apelujemy do Waszych serc o pomoc.
Loading...