Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Wolontariusze Pomorskiego Kociego Domu Tymczasowego (Fundacja Viva!) od 7 lat opiekują się kotami stoczniowymi. Ich stoczniowy podopieczny – Lucek – rozchorował się. Bardzo potrzebuje pomocy!
Kocurek jest 3-letnim, stoczniowym dzikuskiem – chodzi swoimi drogami, ale zawsze wypatruje samochodów wolontariuszy. Chętnie przybiega na jedzenie, wita opiekunów i z ciekawością zagląda do miski. Był stoczniowym przystojniakiem – to piękny, duży kocur. Zawsze jadł z apetytem, nie wybrzydzał, dostojnie wyglądał. Od jakiegoś czasu marniał, jego sierść stawała się coraz słabsza. Zaczęły się problemy z jedzeniem. Próby konsumpcji kończyły się piskiem i ucieczką od miski z prędkością światła. Bardzo bolało! Wolontariuszki wiedziały już, że bez dentysty się nie obejdzie. Czym prędzej zabrały Lucka do lecznicy.
Weterynarz aż się przeraził. Lucek w pyszczku ma straszny bałagan, dziąsła w okropnym stanie. Bardzo długo nie pokazywał bólu. Musiał mocno cierpieć. Potrzebne są środki, by mu pomóc. Remont w pyszczku pozwoli mu wrócić na stocznię i szczęśliwie żyć.
Dziewczyny kilka razy w tygodniu jeżdżą i doglądają kotów stoczniowych, dbają by ich brzuszki zawsze były pełne, by kociaki – w tym Lucek – nie zaznały głodu. Każdemu kociakowi pragną pomóc – leczyć go, jeśli zajdzie taka potrzeba. Lucek nie ma łatwego życia, los go nie rozpieszcza, życie na stoczni jest trudne, ale jest na swój sposób szczęśliwy. Może żyć. Nie ma na kogo liczyć – może tylko na wolontariuszy i na Was. Bez pomocy umarłby z głodu – nie jest w stanie już jeść. Co z tego, że jest dziki. Uwierzcie, niczym się nie różni od domowych kanapowców. W jego oczach tak samo widać ból...
Obecnie wolontariusze nie mają ani grosza, by pomóc chłopakowi. Bardzo prosimy o wsparcie. O wrażliwość na los stoczniowego Lucka.
Loading...