Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kocurek nadal jest pod opieką lekarza weterynarii w Bytomiu, nadal potrzebuje kąpieli i specjalistycznej karmy oraz leków.
Jeżeli zakończymy leczenie, kocurek wróci do swojej karmicielki na Karbiu, gdzie tam był najszczęśliwszy. Niestety nie nadaje się do adopcji. Staramy się go oswoić niestety rezultat jest mizerny. Zobaczymy. Jeszcze mamy trochę czasu, żeby go oswoić.
Obecnie kocurek przebywa nadal u wolontariuszki Stefanii. Leczenie potrwa jeszcze kilka tygodni do czasu, aż skóra zacznie normalnie funkcjonować.
Próbowaliśmy kocurka ratować przez kilkanaście dni... Niestety, nie chciał wejść do klatkolapki. Może dlatego, że nie czuł zapachu karmy?
Jego nos był niewidoczny, oczu jakby nie miał, uszy były całe zalepione. Mimo wszystko nie rozumiał, że chcemy mu pomoc. Codziennie w upale staliśmy z klatką z nadzieją, że do niej wejdzie.
Niestety.
Udało się nawiązać współpracę ze schroniskiem dla zwierząt, gdzie pracownik pomógł na wyłapać kota na siatkę. I to było to. Został złapany i od razu zabrany do weterynarza - diagnoza nie miała końca.
Świerzb, grzybica, nużeniec - wszystki choroby skóry.
Od razu został zaopatrzony w leki, szampony do kąpieli, musieliśmy znaleźć dla niego miejsce. Z takimi chorobami nie mogliśmy go dać do naszych podopiecznych kotów.
A mamy maluchy i dorosłe koty, został więc w domu u naszej wolontariuszki, gdzie przebywa w pojedynkę w pokoju.
Co drugi dzień kąpiel, która nie jest prosta sprawa. Kocurek walczy, nie lubi kąpieli, nie cierpi zastrzyków, maści, tabletek, ciężko z nim się pracuje. Ale walczymy o każdy dzień, jest troszkę lepiej.
Z czasem zostanie wykastrowany i spróbujemy poszukać mu domu. Nie chcemy, aby tam wrócił skąd go zabraliśmy. Zasługuje na najlepszą opiekę i miłość, którą daje mu nasza wolontariuszka.
Prosimy o pomoc.
Loading...