Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Wojtuś w nowym domu! Znalazł się człowiek, który zabrał Wojtusia do domu. Teraz kocurek jest już bezpieczny i powoli dochodzi do siebie. Dzięki wsparciu Darczyńców i fundacji czuje się już o wiele lepiej. Ma apetyt, co jest oznaką dochodzenia do siebie. Sierść też w dużo lepszym stanie. Wojtuś jeszcze nie do końca zaufał człowiekowi, wcześniejsze życie odcisnęło zbyt duże piętno na jego ciałku i psychice, ale widać znaczną poprawę także w zachowaniu. Wojtuś już się nie chowa. Wie, że ma swoje bezpieczne legowisko i pokój, w którym mieszka razem z innym kocurkiem po przejściach, swoim nowym kolegą. Kiedy ma ochotę, wychodzi na pokoje do innych zwierząt i nie syczy, nie jest agresywny, bo czuje się kochany, czuje, że to jego dom na zawsze. Gdyby nie nasza wspólna pomoc, kot nie przeżyłby kolejnej zimy, odszedłby pewnie pod jakimś samochodem, pod czyjąś bramą nigdy niechciany, nigdy niegłaskany. To dzięki Wam Wojtuś z każdym dniem będzie coraz piękniejszy, zdrowszy, szczęśliwszy.
Wojtuś został wyłapany na osiedlu niedaleko ul. Św. Wojciecha. Parę miesięcy wcześniej był widziany w tych rejonach bardzo zakatarzony i kaszlący. Osoba, która go tam wypatrzyła, nie miała przy sobie ani kontenera ani tym bardziej klatki łapki, kiedy wróciła już odpowiednio wyposażona, kocurek zniknął.
Wtedy nie udało się go zlokalizować i zabrać do lecznicy. Tym razem odniosłyśmy sukces. Znalazłyśmy tę kocią biedę i pomimo strachu przed klatką, kot dał się złapać, bo zwyciężył potężny głód. Okazało się, że był już wykastrowany, więc to nie popęd spowodował taki stan Wojtusia, ale na pewno znaczne niedożywienie i być może jakaś choroba.
Musiałyśmy zabrać go do lecznicy. Wyniki krwi, morfologia i biochemia są złe (wysoka kreatynina, mocznik, niski poziom glukozy). Kot musi być codziennie nawadniany, wzmacniany, leczony, dobrze odżywiany i obserwowany.
Zobaczymy, czy parametry krwi się poprawią, czy to wycieńczenie organizmu jest ich powodem, czy coś poważniejszego. Wojtuś mógłby być pięknym kotem o wspaniałej, lśniącej, długiej, czarnej sierści. Tymczasem jego sierść jest wyliniała, klejąca się, matowa, brudna i ma kolor brązowy. Kocurek jest wystraszony, ale dzielnie poddaje się zabiegom, zastrzykom, kroplówkom.
Daje się głaskać, chociaż nieufnie patrzy na ludzką rękę. Zapewne nie zaznał zbyt wiele dobra od człowieka. Mimo to, nie ma w sobie agresji, a w jego oczach widać strach, smutek i brak nadziei.
Dlatego musimy mu pomoc stanąć na łapki, odzyskać zdrowie i przywrócić nadzieję. Może i do Wojtusia uśmiechnie się los i wypatrzy go spośród wielu innych kocich bied jego ukochany człowiek, przy którym będzie bezpieczny, najedzony i mruczący, przy którym zapomni, co to tułaczka w poszukiwaniu ciepłego kątka i pożywienia, kiedy na dworze zamieć, a pozna, co to pełen brzuszek i ciepło domowego ogniska.
Loading...