Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
W imieniu Tediego dziękujemy Wam za pomoc! Można powiedzieć, że Tedi dostał nowe życie. Łapka wróciła do sprawności, kociak znów może skakać i biegać i co najważniejsze znalazł nowy kochający dom.
„[…] Nie mam do Ciebie cierpliwości
To pewne, że już nie będę mieć
Minął termin twojej przydatności
Gwarancja nie obejmuje Cię […]
Nie mam do Ciebie sentymentu
To pewne, że już nie będę mieć
Robisz za dużo tu zamętu
A nie wynika z tego żadna dobra rzecz
Nie pozostawiasz mi wyboru
Na lepszy model zmienię Cię
Nie potrzebuję w domu złomu
Dłużej nie […]”
Kasia Klich „Lepszy model”
Słowa tej piosenki zostały tutaj przytoczone nieprzypadkowo. Przeczytajcie historię pewnego kociaka. Młody, niespełna 5-miesięczny kocurek – to nasz dzisiejszy bohater. Jak każdy kot w tym wieku ciekawski i wszędobylski. Miał dom i opiekę, ale pewnego dnia wydarzył się wypadek. Ciekawość zaprowadziła młodego kota wprost pod koła pędzącego samochodu. Czy to kota wina, że zdarzył się wypadek? Czy to jego wina, że tak bardzo intrygowało go, co jest za drzwiami, że wymknął się z domu? Nie! Winna tej sytuacji jest opiekunka, która nie dopilnowała swojego pupila, nie ustrzegła go przed tragedią.
Życie jednak czasem takie jest, że nie zawsze uda nam się zapobiec wypadkom, że wystarczy chwila nieuwagi. A co się stało, już się nie odstanie. Kobieta, zorientowawszy się, że kot wymknął się, poszła go szukać. Znalazła go leżącego przy drodze, potrąconego, wyjącego z bólu. Owinęła biedaka kocem, zapakowała do samochodu i popędziła do lecznicy po pomoc. Pomyślicie pewnie, to zupełnie logiczne zachowanie, każdy z nas by tak postąpił. Jednak to, co wydarzyło się dalej, nie było już odruchem serca, wyrazem empatii i miłości… To była chłodna i wyrachowana kalkulacja.
Lekarz zbadał kociaka, ocenił powstałe wskutek wypadku złamania. W grę wchodziła jedynie interwencja chirurgiczna, trzeba było poskładać pogruchotane kości. Lekarz dokładnie opowiedział, jak będzie wyglądało leczenie i opieka pooperacyjna. Podał także koszt leczenia. „Nie wydam tyle pieniędzy na kota, proszę go uśpić albo niech zdechnie” – te słowa z pewnością na długo pozostaną w pamięci lekarza, którzy przyjmował kota. Z kobietą nie było dyskusji, dla niej kot znaczył tyle, co nic. Po co wydawać pieniądze na ratowanie życia, po co inwestować, jak może kot będzie chodził krzywo i wyglądał jak „zepsuty”. Na co to wszystko, skoro można ot tak „zamienić na lepszy model”. Przecież tych modeli nie brakuje, Internet zalany jest ogłoszeniami „oddam kotki w dobre ręce”. Bez umowy, bez zobowiązań, od ręki.
Sumienie nie pozwalało lekarzowi pozbawić życia młodego, zdrowego kociaka, który po operacji i rekonwalescencji miał szanse na normalne funkcjonowanie i długie szczęśliwe życie. Chwycił za telefon i zadzwonił do naszej Fundacji, opowiadając zaistniałą sytuację. I choć od wielu miesięcy ledwo wiążemy koniec z końcem, nasze serca nie pozwalały nam zostawić kocurka bez pomocy. Kobieta bez mrugnięcia okiem podpisała dokument zrzeczenia praw do kota, a kocurek stał się naszym nowym podopiecznym.
Tedi jest już po zabiegu i czuje się bardzo dobrze. Najbliższe dni kociak spędzi w lecznicowym szpitalu. Później czeka go okres rekonwalescencji z ograniczeniem ruchu (klatka kennelowa), a po zakończonym leczeniu być może także rehabilitacja. To wszystko kosztuje dużo, ale dla nas nic nie jest cenniejsze od życia.
Wierzymy, że choć zdarzają się wśród nas ludzie pozbawieni uczuć i empatii, to jednak wciąż więcej jest tych o dobrych sercach. Do tych dobrych serc kierujemy dziś swą prośbę o pomoc dla niechcianego kociaka.
Loading...