Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Teoś – obecnie Bartek – pozdrawia z nowego domu wszystkich, którzy przyczynili się do polepszenia jego losu! Zamieszkał z Panią Danusią i jej ludzko-kocio-psią rodziną. Szybko odnalazł się w nowym miejscu, energia go rozpiera. Rozrabia za dziesięciu – wykopuje ziemię z doniczek, wiesza się na ściennych zegarach. Trzyma porządek wśród czworonogów :-)
Dziękujemy za pomoc! Mamy happy end! Kolejny kotek będzie dzięki Wam wiódł szczęśliwe kocie życie!
Poniedziałkowe przedpołudnie, telefon. Odebrała wolontariuszka Fundacji Viva z grupy lokalnej Pomorski Koci Dom Tymczasowy. Do lecznicy przyniesiono kota po wypadku, stan ciężki. Przez telefon padło pytanie: ratować? Pomimo kryzysu finansowego wolontariusze PKDT nie mieli wątpliwości: oczywiście, że ratować! I tak trafił do nich Teoś.
Teoś jest jeszcze młodziutki, ma około czterech miesięcy, dopiero uczył się życia. Do niedawna cieszył się każdym dniem. Ale tego dnia wydarzyło się wielkie nieszczeście i świat kotka zawalił się. Rozbrykany maluszek wpadł pod samochód. Wypadek był poważny, a stan Teosia ciężki. Przepuklina pourazowa, narządy wewnętrzne poprzesuwane. Konieczna była operacja. Maluch przez kilka dni był w fatalnym stanie. Trudno było powiedzieć, czy z tego wyjdzie. Ale najgorszy czas już za nim. Wiadomo, że kociak będzie żył. To najważniejsze.
Teoś jest przesłodki jak każdy młodziak. Łepek wkłada w dłoń człowieka i czule się ociera. Wychowywał się na dworze, ale doskonale czuje się wśród ludzi. Czeka na odwiedziny, wypatruje z klatki. Na ile starcza mu sił, podnosi się i prosi by go głaskać. Pomimo obrażeń jest radosnym maluchem – próbuje się bawić i zaczepiać. Radosny dzieciak, który cieszy się życiem pomimo wielkiego nieszczęścia, które go dotknęło.
Teoś nadal jest w ciężkim stanie. Na brzuszku ciągle ma otwartą rana (efekt wypadku), która nie kwalifikuje się do zaszycia, trzeba ją kilka razy dziennie przemywać. Wygląda fatalnie na jego drobnym ciałku, ale samopoczucie Teosia jest zaskakująco dobre. Kocurek dzielnie walczy. Dostaje leki, które przynoszą mu ulgę. Rany pooperacyjne zaczynają się goić. Tylne łapki, które były całe pokiereszowane, aż łyse, poobdzierane ze skóry, też wyglądają już lepiej. NIemniej przed chłopakiem jeszcze dłuuuugie leczenie. Trzeba wszystko wygoić. A do tego potrzebne są antybiotyki, leki przeciwzapalne i przeciwbólowe, maści, żele. Rana na brzuszku wciąć jest brzydka i duża, jeszcze nawet nie zaczęła się zasklepiać. A takie leczenie dużo kosztuje :( Trzeba zapłacić za doby szpitalikowe, leki, rtg, za trudną i długą operację.
Bez pomocy osób, które kochają zwierzęta, wolontariusze nie podołają temu wyzwaniu, dlatego gotąco apelują o każdy grosik na ratowanie kociaka.Pomóżcie ratować Teosia. Każda wpłata jest na wagę Jego życia!!!
Loading...