Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
J Ó Z I O. I zdarzył się CUD! Tak dokładnie! Bardzo trudno uzbierać środki na zapłacenie faktury, gdy zwierzak umiera, mimo podjętego leczenia. Wtedy zostajemy sami z długami.
Dzisiaj jesteśmy ogromnie wdzięczne wszystkim DARCZYŃCOM za wsparcie, a szczególnie Pani Soni2, która zakończyła zbiórkę Józia! Jesteście niesamowici!
Ogromnie się cieszymy, że możemy zapłacić fakturę za ratowanie Józia! Z całego serca DZIĘKUJEMY!
Nie wiemy, od czego zacząć... Józek, kochany, przytulaśny, rudo - biały kocurek, nie miał szczęścia. Zmarł w drodze do innej przychodni.
W nagłych przypadkach wiemy doskonale, że liczy się szybka pomoc. W przypadku Józia, zrobiłyśmy wszystko, co było w naszej mocy. W nocy, w niedziele, święta trudno jest o pomoc dla zwierzaka. Lokalnie, nie ma szans.
Kocurka zabrała z drogi młoda dziewczyna Pola. Zatrzymała się i zabrała go ze sobą. Szukała pomocy dla niego, bo ona sama nie mogła mu pomóc. Wzięłyśmy pod naszą opiekę kocurka, który pilnie potrzebował pomocy. Wzięłyśmy na klatę koszty leczenia.
Miało być już tylko lepiej... Justynka i Wojtek zawieźli go do kliniki Wąsiatycz w Poznaniu. Za przyjęciem czekali z Józiem ponad 2 godziny. Ponad 2 godziny bez pomocy, dla kota, który miał temp. 35 °C i był w ciężkim stanie. A podobno takich pacjentów przyjmuje klinika bez kolejki... W sumie nie dowiedziałyśmy się niczego konkretnego. Panleukopenia czy otrucie? A może jedno i drugie? Jednak na 99 % była to panleukopenia, stwierdził po wynikach badania krwi inny weterynarz, z innej przychodni wet.
"Wie Pani, bo na tych działkach w Szamotułach trują koty" - mówi mieszkanka okolicy, gdzie Pola znalazła kocurka. To ludzie - potwory, bez żadnych uczuć". Jeśli świadomie mordują niewinne i bezbronne istoty, to nie można nazywać ich ludźmi! Wiemy tylko, że zło wyrządzone każdej żywej istocie, wraca z kilkukrotną mocą... To tylko kwestia czasu...
Nurtuje nas wiele pytań, niestety zostaną one zapewne bez odpowiedzi. Przez cały czas ratowania kocurka, mieliśmy odczucie, że koty, które nie mają właścicieli, są traktowane jak drugi sort. Przykro... Serce bardzo boli. Teraz to już nie jest ważne, nie ma już sensu szukać winnych i snuć podejrzeń, JÓZIO NIE ŻYJE!
Józinku kochany, mamy nadzieję, że tam, gdzie teraz jesteś, nie ma bólu i cierpienia. Pamiętaj, że nie odszedłeś niekochany. Byłeś z nami krótko, ale tak bardzo Cię pokochaliśmy. Śpij kochany, już nic nie boli... Do zobaczenia.
Ogromnie dziękujemy Poli, Justynce, Wojtkowi i Magdzie za ich ogromne serce i wrażliwość. Świadomość, że są jeszcze tacy ludzie, podnosi nas na duchu. I choć nie udało się kocurka uratować, to nie umierał sam, w cierpieniu, gdzieś na drodze, na zimnym asfalcie...
***
Zbieramy środki na pokrycie kosztów diagnostyki i leczenia Józka. Wizyta nocna, diagnostyka i leczenie. Mamy nadzieję, że jak zawsze będziemy mogli na Was liczyć. Będziemy wdzięczni za każdą złotóweczkę!
Loading...