Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dzięki zbiórce na siepomaga, u Rudego Frania wykonano następujące zabiegi:
- amputację kończyny prawej,
- kastrację (skomplikowaną, bo cierpi na wnętrostwo),
- testy na FIP i FeLV,
- badania krwi.
Kocurek otrzymał mnóstwo leków (wzmacniających, przeciwzapalnych, przeciwbólowych, antybiotyków itp.) , sfinansowano też wizyty kontrolne u weterynarza. Ponieważ miał biegunkę otrzymał też leki z tego zakresu. Niestety utrzymywała się ona dość długo i podrażniła jelita (kał z krwią), w związku z tym opiekunowie musieli udać się na kolejną wizytę, która odbyła się w ubiegłym tygodniu. Franio dostał kolejną partię leków, wykonano u niego prześwietlenie RTG, badanie krwi oraz badanie kału w kierunku lambii. Kocurek nie jest jeszcze zupełnie zdrowy. Zachodzi podejrzenie, że to stres jest główną przyczyną biegunek, ponieważ wynik na pasożyty jest ujemny, a jelita wciąż pozostają wzdęte. Pieniążki bardzo pomogły, a Kocurkowi brakuje już tylko kochającego domku.
Rudy Franio to około siedmioletni kocurek - trójłapek. Został porzucony na działkach przez swoich „właścicieli”. A tak o nim i jego historii pisze obecna opiekunka:
„Nazwałam go Rudy Franio. Jego historia jest smutna. Kocur został podrzucony na działki w Sypniewie zimą (pracownicy ochrony widzieli zdarzenie na monitoringu). I wtedy pojawił się u mnie na działce pierwszy raz. Zdążył trochę podjeść chrupek i został pogoniony przez mieszkające u mnie na działce koty. Próbowałam go odszukać, ale niestety teren duży, mnóstwo domków, a on się gdzieś dobrze zakamuflował i zniknął. Myślałam, że nie jest w stanie przeżyć zimy - kaleki kot w obcym miejscu (jak się później okazało) przytulaśny, przymilny, spokojny kocurek. Ale nie, okazało się, że jednak mu się udało.
Pojawił się wiosną, widziałam go z daleka, jak już uciekał. Nawet nie zdążyłam mu zrobić zdjęcia. I znowu minęło trochę czasu... No i teraz w zeszłym tygodniu pojawił się i został…(ale boję się, że znowu zniknie). Kot nie jest wykastrowany, wygląda jakby miał jedno jądro (ale okaże się podczas wizyty u weta, wizyta jest ustalona na sobotę) no i zobaczymy, co z tą łapką. Ja się nim zaopiekuję i będę mu szukać kochającego domku, bo to cudowny rudzielec, który po tym co przeszedł zasługuje na opiekuńczą, cudowną rodzinkę”.
Franio potrzebuje pomocy. Czeka go bowiem operacja usunięcia pozostałości po skróconej łapce, kastracja, czyszczenie kanałów usznych i czyszczenie pyszczka, dlatego bardzo prosimy o wsparcie finansowe dla tego porzuconego, kalekiego kota, który tak bardzo kocha ludzi.
Loading...