Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Pomimo tego, że kociakom nie dawano żadnych szans ich wola walki była tak wielka i pokonały chorobę!
dziekujemy Wam za pomoc ❤️
Bezwładne ciałka przelewały się w dłoniach. Jeszcze wieczorem dostały mleko, były pełnymi życia kociakami! Kilka godzin później stan całej trojki był agonalny!
Leżały bez życia, nie reagowały na żadne bodźce. Płytki oddech, temperatura 35,5 stopni, wymioty, biegunka... Te malutkie ciałka umierały na naszych oczach! Jeszcze takie drobniutkie, nieporadne. Dopiero zaczynające swoją przygodę zwaną "życiem" a już wisiało nad nimi widmo śmierci. Zaczęła się walka o życie tych niewinnych istot...
Kocięta trafiły natychmiastowo do kliniki weterynaryjnej, gdzie padło podejrzenie panleukopenii - choroby zakaźnej kotów. Niestety nie było możliwości wykonania testów na miejscu. Lekarze weterynarii podgrzewali kocięta oraz podawali im ciepłe płyny - w międzyczasie odgrywał się wyścig z czasem... Musieliśmy znaleźć natychmiastowo klinikę, która przyjmie całodobowo koty i będzie walczyć o ich życie!
Na szczęście udało się! Pomimo tego, że ich stan był na tyle dramatyczny, że lekarze rozkładali ręce - one postanowiły same o siebie zawalczyć! Nie chciały jeszcze odchodzić tak młodo... Niestety nadal nie mamy jasnej diagnozy. Podejrzenia padły na coronavirus na tle jelitowym. Wszyscy, łącznie z lekarzami weterynarii, byliśmy w szoku jak szybko maluchy się regenerują. Jaką mają w sobie siłę!
Czy można dwa razy oszukać przeznaczenie? Te malutkie kocięta są najlepszym przykładem na to, że wszystko jest możliwe! Znalezione w krzakach. Krzyczące wniebogłosy o pomoc. Nie było przy nich matki, która swoim ciałem mogłaby ogrzać maleństwa. Jeszcze zbyt małe, aby mogły same przetrwać na wolności, ochronić się przed zimnem, przed innymi zwierzętami, przed całym zagrożeniem tego świata. Nie wiemy, co się stało z tą, która karmiła, kochała, troszczyła się...
Czy ktoś zabrał maluchy od matki i pozostawił w krzakach na pewną śmierć? Czy może ona sama przyprowadziła je w 'bezpieczne' miejsce i już niedane było jej wrócić do swoich pociech? Jedno jest pewne - zostały zabrane na czas! Oczy kociaków były całe zaropiałe. Jeszcze kilka dni a koci katar zebrałby żniwo... Już nigdy mogły nie ujrzeć piękna otaczającego ich świata.
Dzięki szybkiej pomocy dziś mają szansę na normalne życie. Mogą widzieć. Mogą czuć. Mogą szaleć do woli. Trójka małych istotek, które w swoim króciutkim życiu przeszły już tyle bólu i cierpienia - dwókrotnie wygrały ze śmiercią! WYGRAŁY ŻYCIE! Nie możemy ich teraz zawieść! Bardzo prosimy Państwa o pomoc w spłaceniu leczenia maluchów. Musimy opłacić fv za pobyt w klinice, jak i opłacić początkowe leczenie maluszków. Przed nami kolejne badania oraz konsultacje u lekarzy weterynarii. Kociaki muszą być pod stałą kontrolą.
Będziemy bardzo wdzięczni za pomoc! Razem możemy więcej! Sami nie jesteśmy w stanie walczyć o naszych braci mniejszych - to dzięki Wam, darczyńcom możemy pomagać!
Loading...