Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani moi,
załączam wykaz przelewów wysłanych PAYPAL do schroniska Szansa, dla którego przekazaliście tak ogromną pomoc. W imieniu Pani Anheliny, jej córki oraz wolontariuszy i swoim bardzo Wam dziękuję za pomoc.
Kwota jaką przekazałam jest większa niż uzbierana w serwisie Ratujemy Zwierzaki, ponieważ otrzymałam również wsparcie bezpośrednio na konto fundacji, które również zostało przesłane.
Była w Polsce córka Pani Anheliny, spotkałyśmy się, były prowadzone rozmowy z właścicielem prywatnego gospodarstwa na Kujawach, by tymczasowo przenieść schronisko do Polski, jednak ze względu na problemy z przewozem dużej ilości zwierząt, pomysł ten nie przeszedł w realizację.
Bardzo Wam dziękuję za pomoc w czasie, gdy w schronisku Pani Anheliny był największy dramat. Przetrwali dzięki Waszej pomocy.
Od początku wojny wspieramy ukraińskie schronisko Szansa z objętego walkami obwodu chersońskiego. Schronisko Szansa zostało założone przez Panią Anhelinę i jej męża ponad 10 lat temu. Ratują zwierzęta. Te zdradzone przez ludzi i wyrzucone na ulice jak zbędne śmieci, te potrącone przez samochody, te katowane i bite przez oprawców, te, którym śmierć zajrzała w oczy. Każdy z nich dostaje swoją Szansę.
Schronisko prowadzi dwa oddziały, jeden w Chersoniu, drugi tuż obok, w Oleszkach. Uratowali tysiące istnień, a pod bezpośrednią opieką mają ponad 700 zwierząt. Schronisko Szansa nigdy nie miało żadnych dotacji, utrzymywali się wyłączenie dzięki darczyńcom wrażliwym na krzywdę zwierząt. Ten rok to dla Szansy cios za ciosem.
W połowie lutego zmarł mąż Pani Anheliny, a chwilę później wojska rosyjskie zaatakowały Ukrainę. Ci, co oglądają wiadomości, wiedzą, że w obwodzie chersońskim – gdzie znajduje się schronisko, od początku trwania wojny jest piekło. W mieście toczą się nieustająco walki. Nad schroniskiem latają rakiety, wielu członków rodzin i znajomych zginęło, wielu uciekło, ratując życie. W schronisku została Pani Anhelina i jedna wolontariuszka. Wspólnie z córką Pani Anheliny organizują, jak tylko mogą, jedzenie dla zwierząt. Ale w Chersoniu jest dramat.
Nie ma prądu, gazu, jedzenia dla ludzi. W sklepach nie ma już nic. Zwierzęta dostają głodowe porcje ledwo starczające, by nie umrzeć. Nie ma korytarza humanitarnego, nie da się dowieźć karmy, jedyna szansa to pieniądze, dzięki którym opiekunki mogą kupować jakiekolwiek pokarm dla tych biednych zwierząt. A zwierząt przybywa. Pod opiekę tych wspaniałych kobiet trafiają kolejne psy i koty. Przyganiają te porzucone przez uciekających ludzi. Ratują i leczą wiele zwierząt, które doznały obrażeń w wyniku działań wojennych. Ale bez wsparcia z zewnątrz one nie mają żadnej szansy na ocalenie ani siebie, ani swojej zwierzęcej rodziny.
Posłuchajcie….
Codziennie marzymy, aby nasz post zacząć od słów „to już koniec„, ale… dziś jest kolejny dzień wojny i nadal nic się nie zmieniło, Chersoń nadal jest pod okupacją. A my i nasze zwierzęta nadal żyjemy w ciągłym strachu, horrorze bez wiedzy co przyniesie jutro.
Od początku robimy, co możemy. Od pierwszych minut wojny ani na sekundę nie opuściliśmy naszego schronu, mieszkają tam wolontariusze, a my dołożymy wszelkich starań, aby ich chronić i ratować do ostatniego dnia wojny. Ale nasze zwierzęta są bardzo przerażone. Po każdym wystrzale, każdym dźwięku wybuchów, nawet tych odległych, przechodzą horror i każdy z nich przeżywa koszmar.
To jest Lexi i to, co widzicie na filmie, to co wojna, zrobiła z małą dziewczynką. W wyniku ciągłych wybuchów (które czasami zdarzyły się bardzo, bardzo blisko) Lexi załamała się psychicznie Na filmie Lexi je jedzenie z budy, bo jeśli wrzucisz jedzenie do miski, to ona tak się denerwuje, że dostaje ataku padaczki, rzuca nią to w różne strony. Leczymy dziewczynkę i staramy się zrobić wszystko, aby złagodzić stan Lexi, ale ślad traumy i tak pozostanie…
Dzięki naszym zwierzętom mamy siłę do życia, mimo tego, co się dzieje! Ono bardzo potrzebują nas, jesteśmy ich jedynym domem, jesteśmy tymi, którym oddają całą swoją miłość, a zamian jesteśmy gotowi przenieść góry, byle tylko żyły! Bez względu na to, co się będzie działo, bez względu na to, jak będzie ciężko i niebezpieczne – nigdy ich nie opuścimy!
…
Każdego dnia spływa coraz więcej tragicznych i strasznych informacji o schroniskach na Ukrainie i setkach martwych zwierząt. I tylko w mocy każdego z nas jest ocalenie tych – których nadal możemy uratować. Nie wiem, co będzie jutro, ale wiem na pewno, że właśnie teraz próbujemy uratować ponad 700 żyjących istot. I każdy z nich chce żyć. Bardzo. Tylko razem możemy ich uratować. Codziennie, każda sekunda, ramię w ramię z Tobą. Jeśli zostaniemy sami – nikt w schronisku nie przeżyje tego czasu…
Prosimy o pomoc. Ratujmy tych, którzy nie mają jak uciec. Pani Anhelina, jej córka, wolontariuszki nie wiedzą już, jak to jest przeżyć choć jeden dzień bez strachu. Walczą o zwierzęta, jak tylko mogą, ale bez naszej wspólnie pomocy nie dadzą rady… Pomóżcie im karmić i uratować bezdomne psy i koty. Dajmy tym zwierzakom szansę na życie.
Loading...