Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Pisząc ten post, drżą mi ręce... Bo ratujemy dwójkę około 3-miesiecznych kociąt wyciągniętych dosłownie w ostatniej chwili z siana, ze stodoły... Kociąt, które resztą sił wyły... One nie płakały. One wyły z bólu zjadane żywcem przez larwy much...
Ich pupy odparzone od biegunki z przetokami, w których muchy złożyły prawdopodobnie kilka dni temu jaja, a z nich wylęgły się stada mad... Zjadały kocięta żywcem...
Temperatura kociąt była... Niemierzalna. Praktycznie wyginały się w łuk, wijąc się z bólu... Do tego mnóstwo dorosłych pcheł, które również wypijały im krew, żerując na wycieńczonych ciałkach... Płeć trudna do określenia z powodu ran genitaliów...
Natychmiast zostały przetransportowane do weterynarza, gdzie przez 3 godziny wyjmowano larwy, ogrzewano termoforami, podawano ogrzane płyny podskórnie, usuwano błoto z uszu..
Po 4 godzinach zaczęły głębiej oddychać. Nie tak płytko jak było to w momencie przewiezienia. Gdyby przyjechały godzinę później... Nie byłoby co ratować...
Żyją. Walczą. Ich trzeci brat lub siostra umarło... Zbiórka została założona na koszty ich ratowania. Nie ich wina, że znalazły się na tym świecie... Ale wina człowieka, który nie wysterylizował któreś swojej kotki! Takich kociąt umierających samotnie, w bólu, bezimiennych jest mnóstwo... Ile tylko niektóre zostają zauważone... Jak te. Walczą. Więc i my walczymy... Błagamy, pomóżcie nam...
Loading...