Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Pies jest, bo jest. A jak zdechnie, to co? Rodzi się tego tyle, że mała strata. Kogo obchodzi głód, strach, cierpienie?
Suki trzymane na piętrze stodoły. Tak wysoko, że trzeba było wejść do nich po drabinie. To cały ich świat. Maleńka sunia na ciężkim łańcuchu. I pies biegający samopas - po wsi, po ruchliwej drodze.
Jeść dostawały raz na jakiś czas, gdy ich panu się przypomniało, a raczej kiedy wytrzeźwiał. A nie zdarzało się to zbyt często. I mnożyły się, bo przecież po to są, prawda? Tyle że szczeniąt nie było. Co się z nimi stało? Wolimy nie wiedzieć...
I nikt nie zauważył, że jedna z suczek UMIERA, bo z jej DRÓG RODNYCH WYPŁYWA ROPA. Nikt nie zwrócił uwagi na GUZY, porastające listwę mleczną tej, która na świat wydała wiele szczeniąt. Chore serce? Przecież tego nie widać! Wystające żebra i pchły? Nic się nie dzieje. Tak musi być.
Jedno spojrzenie na stan tych zwierząt sprawiło, że kolana się pod nami ugięły. To przerażenie, niepewność, kulenie się. Ten cichy skowyt, którego nie da się zapomnieć!
Nie było czasu do stracenia. Natychmiast pognałyśmy do kliniki. Pierwsza wizyta i już wiemy:
- ROPOMACICZE do natychmiastowego zabiegu
- Mastektomia i badanie hostopatologiczne
- Niedomyklaność zastawki - do leczenia i dalszej diagnostyki kardiologicznej
- Niedowaga
CO POKAŻĄ KOLEJNE BADANIA? Okaże się. Tak konają psy, które nigdy nie widziały weterynarza.
Miała to być zwykła interwencja. Zabrać psy z łańcucha i zaniedbania, odrobaczyć, zaszczepić, odkarmić, wykastrować, pokazać dobrą stronę człowieka i znaleźć domy.
A ROZPOCZYNAMY WALKĘ O ICH ŻYCIE! Błagamy Was o pomoc, bo chociaż życie jest bezcenne, jego ratowanie liczy się w złotówkach. BEZ WASZEJ POMOCY NIE UDŹWIGNIEMY TYCH KOSZTÓW.
Loading...