Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dziękujemy za wsparcie naszych działań.
Zawsze tak jest. Kiedy otrzymało się pomoc raz i to skutecznie, chętniej się znowu do znajomych drzwi stuka. Trzy lata mijają odkąd prowadziłyśmy interwencję w Uniejowie.
Znamy wszyscy sławne już termy, nieopodal położony Borysew z mini zoo i ciekawymi zwierzakami, wioska indiańska z atrakcjami, zamek Cystersów, rzeka Warta zapewniająca ukojenie nerwów dla wędkarzy i fajne grzybowe lasy. I w tym wszystkim tkwią, niestety, kociarze kompletnie skazani na samych siebie.
Kiedy działała filia w Szadku znaleźli drogę do Kociej Mamy. Filia upadła nie dlatego, że Wiola źle pracowała albo ja żałowałam grosza na tamtejsze koty, proza życia jak mieli pomoc i wsparcie kompletnie nie doceniali okazywanej pomocy. Tupali roszczeniowo nogami, jakby byli moimi sponsorami! Tak długo rzucali kłody pod nogi, aż skończyła się moja wyrozumiałość i cierpliwość. Teraz polepszyli sobie kocią sytuację, znowu zostali kompletnie bez wsparcia, ale nie mnie rządzić się w ich domu!
Zawsze tak jest, kiedy już zwierzak jest bezpieczny, nieważne mały czy dorosły, podświadomie czuje, że zmienił się jego status bezdomniaka, wtedy wychodzą z niego wszystkie choroby. Szkoda, że tym razem nie zadziało się inaczej!
Najpierw posypały się brzuchy czyli jelita, wiadomo wszechobecna robaczyca, potem wyszły trzecie powieki i zaczęła się walka o ich oczy.
Niby stan się ustabilizował, ale tylko niby, bo jedna najmniejsza najdrobniejsza w stadzie z ewidentnym objawem karłowatości dziewczynka umarła we wtorek. To już ponad tydzień opiekuje się nimi fundacja i teraz zaczynają się kolejne odsłony kociego dramatu.
Maluchy zamiast rokować zaczynają się sypać, minął tułaczkowy stres, zaczynają się spadki odporności, klasyka. Proszę wszystkich o wsparcie na te bidy.
Nie mam czasu na ckliwe posty, na dramatyczne chwytające za serce zdjęcia. Nie muszę zapewniać, że mają zapewnioną opiekę z górnej półki, nie brakuje im nic ani w temacie diety, badań czy medycznego zaopatrzenia.Sztab klinikowych weterynarzy monitoruje przez 24 godziny ich kondycję.
Czas trudny, wakacyjny, wyjazdowy, urlopowy.
Nie mogę odmówić prawa do wypoczynku, nikomu wolontariuszkom, lekarzom, sobie, ale zanim i ja wyjadę, muszę ten kryzys ogarnąć, jak mówi stare mądre powiedzenie: kapitan schodzi ostatni. Na moje szczęście i kotów, Kocia Mama nie tonie. Mamy zaplecze, wsparcie, sponsorów, dobre życzliwe dusze wokół, dlatego oprócz wpłat na leczenie tych smarków apeluję o świadome mądre adopcje! Pamiętajcie każdy kot zabrany z pokładu Kociej Mamy daje w tym trudnym czasie miejsce innemu.
To jest pomoc bezcenna, wiedza, że nadal znajdują się chętni, by kochać, te tak bardzo na początku swego życia biedne!
Loading...