Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Fionka powolutku zdrowieje i dziekuje wszystkim, którzy w nią uwierzyli i pomogli ratować❤️❤️❤️
Nasza dzielna dziewczynka nadal codziennie przyjmuje leki. Buja się, choć jest bez porównania stabilniejsza i jest w stanie poruszać się po domu nie robiąc sobie krzywdy. Dzięki temu wróciła też do kuwetowania.
Nadal malutko je, ale najważniejsze że je samodzielnie. Zaczęła też pić z miseczki i mam wielką nadzieję, że niedługo się rozkręci, i zacznie wcinać. Lekarze pozwolili odstawić kroplówki. Pomimo karmienia strzykawką i kroplówek bardzo schudła, jednak trzeba brać pod uwagę jak ciężko było przez pierwsze dni, gdy nie była w stanie się nawet podnieść, a co dopiero jeść. Na odbudowanie masy trzeba czasu. Teraz biega i bawi się z innymi kotkami, szaleje w tunelu a to jest według mnie gigantyczna poprawa.
Może być tak, że Fionka już zawsze będzie lekkim "kiwaczkiem". Mi to jest wszystko jedno, żeby tylko przeżyła i była szczęśliwa.
Dziękuję Wam, że jesteście i uczestniczycie w naszej walce o Fionkę. Bez Was nie byłoby to możliwe❤️
Fionka umiera, bez natychmiastowej pomocy lekarzy i diagnozy NIE PRZEŻYJE do końca tygodnia. Blagam, pomóż ją ratować...
Wieczorem wszystko było dobrze. Fionka była lekko obrażona, bo nie dostała kolacji (dziś był umówiony chirurg i sterylka). Rano wstaliśmy, a mała miała totalną niezborność ruchową co widać na filmiku. Momentami było jeszcze gorzej, przewracała się i nie mogła wstać, defekowała bez kontroli.
Pędem do weta. Ciśnienie tak niskie, że nie szło pobrać krwi, dziąsła blade. Wracając do domu ryczałem całą drogę. Musiałem zostawić moje małe serduszko samo, w obcym miejscu, nie wiecząc, co będzie dalej.
Nie ma mowy o zatruciu, u nas wszystko, cała chemia, pozamykane na 4 spusty...
Pani doktor wychwyciła, że mała ma oczopląs i przerwca się w tą stronę, w którą "uciekają" oczy. Na ten moment jedyne, co mamy wyklucozne to zatrucie substancją chemiczną, panleukopenię oraz FIP. Kotka z każdą godziną niknie w oczach.
Z wstępnych ustaleń, możemy mieć doczynienia z wadą genetyczną, która się dopiero ujawniła, z nowotworem lub (co najbardziej prawdopodobne) opóźnionymi skutkami ubocznymi leczenia metronidazolem. Tu jednak potrzebne są badania, musimy na juz sprawdzić wątrobę. Malutka musiała zostać pod opieką lekarzy, gdzie będą próbować pobrać krew i wykonać badania, które pomogą w diagnozie.
Rokowania nie są najlepsze patrząc na szybkość rozwoju schorzenia. Ona już tyle przeszła, najpierw dosłownie żywcem zjadały ją pasożyty, miała koci katar, potem ta nieszczęsna giardia, a teraz to. Jeśli wykluczymy powikłania po metronidazolu konieczny będzie rezonans i wizyta u neurologa.
Jestemy zupełnie załamani. Fionka nie może się utrzymać na nogach, a jak weźmiemy na ręce od razu wtula się i mruczy... Ona tak bardzo chce żyć, nie możemy tak po prostu zdecydować o eutanazji zwłaszcza, że jeszcze wczoraj to był zdrowy, pełen życia, zaszczepiony kociak.
Jak tylko będziemy coś wiedzieć dam znać. Przez ponad 10lat pomagania podobną sytuację mieliśmy tylko raz i był to nowotwór kręgosłupa, jednak u starszego i schorowanego kota, a to przecież maluch...
Bardzo proszę o kciuki i mnóstwo ciepłych myśli, ale i o pomoc, bo nie stać nas na drogą diagnostykę. Błagam, ratujcie Fionkę...
Loading...