Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
W imieniu Velvet bardzo dziękujemy wam za pomoc! Kotka wróciła do zdrowia i znalazła nowy, kochający dom :) Teraz może dowoli wylegiwać się na ulubionym kocyku i zapomnieć o trudach bezdomności.
O naszej dzisiejszej bohaterce, kotce potrzebującej pomocy, jedna z wolontariuszek dowiedziała się w dość nietypowy sposób. Pewnym popołudniem wracała do domu, do mniejszej miejscowości w okolicach Rzeszowa. Po drodze zatrzymała się w przydrożnym sklepie spożywczym na szybkie zakupy. Nigdy nie zatrzymywała się przy tym sklepie, choć mijała go często, ale tego dnia miała jeszcze sporo spraw na głowie, ten sklep był jej najbardziej po drodze.
Weszła, szybko zebrała z półek potrzebne produkty, a przy kasie chwyciła jeszcze za reklamówkę. Do wyboru było kilka kolorowych wzorów, wśród nich reklamówka z kotem. Choć nie była pierwsza z brzegu, nasza wolontariuszka wybrała właśnie tę kocią. Była jedynym klientem w sklepie, a kasjerka bacznie ją obserwowała. Zauważyła więc moment wyboru reklamówki; wybór, który był celowy, nieprzypadkowy. Kasując zakupy, kasjerka zapytała naszą wolontariuszkę, czy lubi koty. Tak nawiązała się krótka rozmowa, która jak się okazało, miała konkretny cel.
Jakiś czas temu w okolice sklepu przyplątała się kotka. Pojawiła się nagle i znikąd. Nikt z okolicznych mieszkańców nie kojarzył jej, nikt też nie chciał jej zabrać do siebie. Pracownice sklepu podejrzewały, że kotka została albo celowo porzucona, albo przypadkiem przyjechała tu pod maską samochodu. Sklep stoi przy trasie, która jest alternatywną trasą w Bieszczady. Prowadzi w stronę malowniczego Pogórza Dynowskiego i dalej brzegiem Sanu, aż do samych gór. W sezonie sklep często odwiedzają turyści. Być może to któryś z nich zostawił swoją „zgubę” przed sklepem i nie wrócił już nigdy więcej…
Pracownice sklepu, a także niektórzy klienci pochylili się nad kocim losem. Na tyłach sklepu, na które kasjerka zaprowadziła naszą wolontariuszkę, stała kartonowa budka wyścielona kocykiem, miseczki z wodą i jedzeniem. Kotka z początku nieufna i zdezorientowana szybko oswoiła się ze swoimi karmicielami, pozwalając na głaski i domagając się uwagi. W lecie kartonowa budka i polarowy kocyk wystarczałby ogrzać się w chłodniejsze noce. Kasjerka martwiła się jednak o los kotki zimą i próbowała szukać dla niej pomocy. Dlatego też, gdy zobaczyła, jak nasza wolontariuszka wybiera specjalnie kocią reklamówkę, od razu przyszło jej do głowy, że ta osoba zna się na kotach i lubi te zwierzęta i może będzie miała pomysł jak pomóc kici.
Intuicja nie zawiodła kobiety. Faktycznie o pomoc poprosiła właściwą osobę. Nasza wolontariuszka o kociej sprawie natychmiast poinformowała prezes fundacji i dostała zielone światło do działania. Następnego dnia przyjechała do sklepu z transporterkiem i zabrała kotkę do swojego domu, gdzie kicia mogła spokojnie pozostać do momentu adopcji.
Jeszcze tego samego dnia okazało się, że Velvet, bo tak kotka dostała na imię, potrzebuje nie tylko miłości i prawdziwego domu, ale także natychmiastowej pomocy lekarskiej. Nasza wolontariuszka zauważyła, że kotka posikuje krwią. Zabrała Velvet do lecznicy, gdzie wykonano jej pełen pakiet badań. Stwierdzono, że kotka ma zapalenie pęcherza. Co więcej, jest także potwornie zarobaczona, a stan jej futra wskazuje na braki żywieniowe. Lekarz zlecił antybiotykoterapię, podał także pierwszą dawkę preparatu na odrobaczenie. Konieczne będą wizyty kontrolne oraz kontrolne badania. Dopiero gdy stan naszej Velvet poprawi się, możliwe będzie przeprowadzenie zabiegu kastracji.
Niestety to kolejny przykład na to, że bezdomność i tułaczkę przypłaca się kocim zdrowiem. Czeka nas dużo pracy, by przywrócić Velvet do zdrowia i tchnąć w jej kocią niedolę iskrę nadziei na lepsze jutro. Ta praca to nie tylko podawanie leków i regularne wizyty, to także odpowiednio zbilansowana dieta, by „postawić małą na łapy”, to także czułe dłonie, które pogłaszczą i dadzą poczucie bezpieczeństwa.
Ta praca kosztuje nas nie tylko długie godziny poświęcone na opiekę, lecz to również realne koszty wizyt, leków, karmy – za każdy drobiazg wystawiają nam faktury, które trzeba zapłacić. Dlatego w imieniu Velvet bardzo prosimy o grosik do kociej skarbonki, by już nigdy niczego w życiu jej nie zabrakło.
Loading...