Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Romantyczne kolacje, uczty, piękne przyozdobione restauracje... a one same w boksie, zdane na łaskę. Już dawno zapomniały, czym jest odwzajemniona miłość, odpoczynek po posiłku w bliskości kochającego go człowieka.
Nie mają nic oprócz tęsknoty i codziennie otwarzanego tego samego scenariusza. Stukot zbliżających się pełnych misek to jedno z niewielu miłych zdarzeń, jakie je spotyka. Każdego dnia jedzą jednak samotnie swój posiłek. Nie w ciszy, a w towarzystwie skowytu innych psów, które czekają niecierpliwie na swoją kolej. Ten dźwięk zawsze rozrywa serce, bo one zawsze boją się siebie. Życie w końcu nie karmiło ich stabilnością, miłością i szczęściem. Największy głód panuje w ich duszach, których nie jesteśmy w stanie zaspokoić bez odnalezienia im domów.
Inflacja zabija nasze marzenia. Kolejne rachunki za prąd, wodę... powodują, że zakupy o których myśleliśmy pół roku temu, są już nierealne. Dzisiaj walczymy o każde oszczędności, bo wzrost cen dotknął także karmę dla zwierząt. Chociaż to one płacą największą cenę za decyzje ludzi, to my musimy zapewnić im możliwie największy komfort, zdrowie i bezpieczeństwo.
A one i tak zjadłyby wszystko, bo są wdzięczne za każdy gest w ich stronę. Zjadłyby wszystko, bo zanim tu trafiły, musiały walczyć o posiłek lub mięć nadzieję, że gospodarz nie zje całego obiadu i będą miały szczęście. Nie zdarzało się to codziennie, czasem kilka dni bez resztek lub spleśniałych zlewek. Zjadłyby wszystko, bo nauczone są żyć nadzieją, a posiłek stał się już tylko koniecznym rytuałem, by mógł utrzymać ich w walce o uwagę, by przedłużył ich szansę na opuszczenie na zawsze schroniska.
Zjadłyby wszystko, ale my nie chcemy im dawać byle czego, bo zbilansowany posiłek to zdrowie i siły do dalszej rozpaczliwej walki o uwagę mijających ich boksy rodzin.
Żyjemy miłością, marzeniami, romantycznymi wieczorami, spędzamy wolne chwile na wyszukiwanie prezentów dla bliskich, których kochamy. Możemy cieszyć się ich radością, może by czuć spokój wiedząc, że są bezpieczni. My patrząc na ponad 300 zwierząt w naszym schronisku, czujemy tylko strach i smutek.
Nigdy nie powinniśmy o to prosić, ale też nigdy żadne zwierzę nie powinno być bezdomne, zamknięte w boksie za czyny człowieka. Nie mamy jednak wyboru. Nie wiemy, co przyniosą kolejne dni, tygodnie, miesiące. Zmuszeni zatem jesteśmy o apel o to, co podstawowe - pomoc w zakupie rocznego zapasu karmy dla naszych podopiecznych.
Karma dla kotów, psów. Karma bytowa. Dla szczeniąt, kociąt, seniorów. I ta najdroższa - dla najbardziej schorowanych. W wyniku zaniedbań i wyrządzonych im krzywd przez byłych właścicieli. Chore nerki, serce, wątroba, zwyrodnienia stawów, połamane zęby... cena karmy obowiązuje wszystkich taka sama. Nie pisze jej historia zwierząt, a rynek. Wszyscy równo są traktowani tylko w handlu. Zwierzęta już nie - jedne żyją w domach, inne w schroniskach, jedne mają wszystko inne tylko nas.
Prosimy Was o pomoc! O jedno zmartwienie mniej. O namiastkę bezpieczeństwa i stabilności. O to, by chociaż raz móc powiedzieć "sytuacja opanowana". Miesięczny zapas karmy bytowej suchej dla psów wynosi 5000 zł. Rocznie 60 000 zł. Kocia sucha to 12 000 zł rocznie. Karmy specjalistyczne to 24 000 zł rocznie.
Łącznie? Prawie 100 000 zł. A może i więcej. Bo przecież nie liczymy tych, których odbieramy interwencyjnie, jak np. ostatnie 11 psów jednego dnia, wyrwane z rąk oprawcy, który więził je w ciemnej, zimnej komórce i piwnicy.
Kochani, kolejny raz prosimy Was o pomoc. Chyba jednak nigdy wcześniej tak bardzo się nie baliśmy, a nowy rok nie przyniósł tyle złych wiadomości dla przyszłości zwierząt.
Loading...