Nie mamy za co opłacić leczenia kotów!

W kociarni obecnie przebywa 50 kotów na kwarantannie, czyli leczone są:

➡️ 5 kociaków przyniesionych w kartonie, które straciły mamę w wieku 2 tygodni życia, mają już 5/6 tygodni i zaczęły samodzielnie jeść, zostały odrobaczone

➡️ 4 kociaki z Raczek, którym udało się uratować życie, zachorowały na panleukopenię, dostały cykloferon, surowicę, udało się je uratować 

➡️ 4 koty z Raczek, chorujące na koci katar (przyjęte 3 i 5 października)

➡️ Puchatek, kociak po zapaleniu płuc, po kocim katarze, cudem uratowany już dwukrotnie, jest po pierwszym szczepieniu i czeka na drugie

➡️ kociak Mrówka, który został znaleziony przez ludzi przy bardzo ruchliwej ulicy bez szans na przeżycie, po leczeniu kociego kataru już czeka na drugie szczepienie

➡️ kotka Panienka - przyniesiona do nas, bo na pewno czyjaś i ktoś jej szuka, więc możemy przecież przetrzymać  (inni nie mogą), jest już po pierwszym szczepieniu i odrobaczaniu 

➡️ kociak Czaruś, ostre zapalenie jelit, gorączka, USG I RTG, badania krwi  kału, wdrożone leczenie 

➡️ u weterynarza do zabrania kocurek z ogromną raną nogi, głowy prawdopodobnie po wypadku. 

To tylko koty, które praktycznie codziennie są u weterynarza na wizycie, które generują główny koszt. Dodać do tego musimy:

➡️ Fifka, który właśnie dołączył do 4 innych kotów nosicieli FIV, miał dwukrotnie poszerzone badania krwi, testy z krwi na obecność wirusa, wyrywane zęby oraz kastrację plus szczepienie i odrobaczenie

➡️ Wetek - nasz inny kot z FIV zachorował na nerki, badania, leki, kroplówki co drugi dzień 

➡️ Odrobaczenie stada kotów gotowych do adopcji (mamy ich obecnie 28)

➡️ dalsze leczenie Mariki, badanie krwi

➡️ leczenie kotów z domów jednorodzinnych 

➡️ leczenie kotów wolno żyjących 

➡️ kastracje kotów wolno żyjących, kotów z kociarni, które są do adopcji (Gaja, Rajka, Renia, Primka, czekają na zabieg Roni i Rubiś)

➡️ leczenie kotów wiejskich pod opieką Justyny

➡️ leczenie kotów zakończone niestety przejściem za Tęczowy Most (nie jest tak, że zawsze się udaje... niestety)

Kwota prawie 12 000 zł to jedna z 5 faktur za leczenie zwierząt pod opieką TOZ Suwałki. 

Proszę, błagam o pomoc... Nie mam już pomysłu co robić, jak prosić, u kogo żebrać o pomoc. Ludzie wiedzą gdzie dzwonić po pomoc, ale nikt nie pyta skąd mamy na to mieć środki. Nie mamy dotacji, nie mamy żadnych pieniędzy z centrali... Zwyczajnie nie mamy za co już działać. Ratujemy, leczymy te koty TYLKO dzięki darowiznom i zbiórkom takim, jak ta... Ratunku!