Niewidomy Filipek prosi o grosiki na Wielkanoc

Closed
Supported by 99 people
2 700 zł (18%)
Adopcje

Started: 12 April 2019

Ends: 15 May 2019

Hour: 02:00

Thank you for your support - every penny counts.
Together we have great power!
As soon as we receive the result of the action, we will post it on the site.

Wielkanoc to wspaniały moment, aby zobaczyć, jak fajne może być pomaganie. Zazwyczaj, po wiosennych porządkach, mamy kilka chwil, aby poświęcić uwagę na świat wkoło nas. Polecamy wtedy Waszej pamięci niesamowitą historię niezwykłego psa, któremu chcemy wyprawić święta. Ale nie tylko z okazji Wielkanocy, tylko codziennie. Zbieramy tu dla Filipka i jego koleżanek i kolegów - aby na święta dostali to, o czym każdy z nich akurat marzy i czego potrzebuje. Może będzie to gryzak, nowe posłanko ciepły kocyk, specjalistyczna karma, wizyta u psiego fryzjera, nowa miska, nowe szelki. Ale od początku, Filipek opowie Ci gdzie życie go prowadzało...

"Kiedy przydzielano szczęście, ja Filipek stałem na końcu tej kolejki. Niewiele go dla mnie zostało, jakoś się rozeszło. Przyszedłem na świat jako mały, bezbronny szczeniak, pełen wiary i nadziei, że życie obsypie mnie psim szczęściem. Z biegiem czasu przekonałem się, że świat nie jest łaskawy dla małych kundelków. Oczekiwałem coraz mniej, w końcu wypatrywałem jedynie okruszków tego psiego raju. Ale ten raj i tak nie był w zasięgu moich psich łapek.

Po latach włóczenia się trafiłem na działki. Nie wiem nawet, w którym momencie straciłem wzrok. Pamiętam, że właśnie w tamtej chwili skończyło się dla mnie całe życie. Osamotniony w wielkim świecie, na swoim skrawku działki, pod ulubionym drzewem, które było dla mnie jedynym domem i schronieniem, ja mały niewidomy piesek przeżywałem kolejne dni. Zupełnie nie radziłem sobie bez wzroku, wraz z brakiem orientacji w przestrzeni przyszły do mnie głód i depresja. Kolejni ludzie mijali mnie - małego, niewidomego Filipka leżącego w jesiennych liściach, ale nikt się nie zatrzymał, nie pochylił nad moim psim losem, nikt nie pogłaskał, nie wskazał gdzie mam iść.

Aż nadszedł dzień, gdy ktoś przystanął. Wziął Filipka na działkę, dał miskę wody. Wraz z nadejściem nocy ktoś inny działkę otworzył. Wtedy wydreptałem poza obręb bezpiecznego terenu, w poszukiwaniu mego psiego edenu - bo ciągle wierzyłem, że on gdzieś na mnie, małego kundelka, przecież czeka... Zamiast psiego edenu, prawie straciłem życie. Chodząc po omacku wpadłem do oczka wodnego i niemal utonąłem.

Ja, przerażony, porzucony przez świat, zapomniany mały Filipek. Nie pierwszej młodości, blisko mety życia. Bo za metą być może nie ma już nic, co by na małego kundelka czekało. Być może zaraz będzie koniec wszystkiego. Nikt za mną nie zapłacze, nie zatęskni. Świat beze mnie będzie biegł dalej, niewzruszony, jakby nic się nie stało. Bo śmierć nie zmienia niczego. I dla nikogo nie ma litości.

Dziś czekam - bo nic więcej mi nie zostało. Na łasce ludzi, którzy otoczyli mnie opieką. Nie jestem w stanie funkcjonować, nie trafiam do drzwi, ani na własny skrawek koca. Wymagam całodziennej opieki, jestem zagubiony, a świat mnie trochę przerasta."

Jeśli możesz, wesprzyj wielkanocną zbiórkę Filipka! Niech porzucone, niechciane i starsze psiaki i kociaki też mają trochę radości w te święta, niech odczują, że niezwykły czas, kiedy zwykłe zwierzaki mogą mieć swoje marzenia, i ktoś tego wysłucha.

Supporters

Loading...

Organiser
15 actual causes
1490 ended causes
Supported by 99 people
2 700 zł (18%)
Adopcje