Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy wsparli leczenie Wiewiórki. Rana po amputacji łapki zagoiła się szybko i bezproblemowo. Kotka została też wysterylizowana. Ponieważ miejsce jej odłowienia mieści się przy dość ruchliwej ulicy zdecydowaliśmy, że Wiewiórka tam nie wróci ...jest to jednak kotka bojaźliwa i półdzika. Zamieszkała więc na wsi, w oddalonej od ruchliwych ulic, okolicy. Na razie jest zamknięta w obszernej i dostosowanej do kocich potrzeb wolierze by przyzwyczaić się do nowych warunków i okolicy. Wierzymy, że Wiewiórka odnajdzie się w nowym miejscu i będzie wiodła spokojne życie. Wolna od bólu i ulicznych niebezpieczeństw. Jest bardzo sprawna i szybka. Utrata łapki nie przeszkadza jej w aktywnym funkcjonowaniu. Cieszymy się, że nic już nie sprawia jej bólu. Dziękujemy za okazane serce.
To miało być standardowe łapanie kotki, by przeprowadzić zabieg sterylizacji. Postawiłam klatkę, kiciałam… zgłoszonej kotki nigdzie nie było. Nagle z jednej z budek głowę wychyliło malutkie nieszczęście - zbyt nieśmiała, by podejść. Panie, które dokarmiały koty stwierdziły, że ta kotka przeszła już zabieg. Jednak moją uwagę zwróciło uszko, które nie było zaznaczone. Powoli podeszłam…
Kotka nieśmiało wyszła z budki, a ja… z przerażenia zakryłam twarz rękoma. To był prawdziwy obraz nędzy i rozpaczy - mała, chuda, skakała tylko na trzech łapkach. Szybko okazało się dlaczego - jedna z jej przednich łapek była dosłownie urwana! Z kikuta zwisały strzępy rozerwanej skóry, rana była ciemna i jakby rozszarpana. Jak bardzo cierpieć musiało to biedne zwierzę…
Nie było odwrotu - trzeba było ją ratować. Pozostawiona bez opieki z pewnością umarłaby w męczarniach. Na szczęście mała była głodna i bez problemu udało się ją zwabić do klatki-łapki. W domu, gdy chciałam przepakować kotkę do transportera, poczułam okropny odór. Okazało się, że jej łapka dosłownie gniła! Martwe tkanki zaczęły się już rozkładać. Najgorsze jest to, że nikt z miejscowych tego nie zauważył, albo nie chciał widzieć…
Nie było czasu do stracenia - błyskawicznie zawiozłam kotkę do lecznicy. Rozkład tkanek i zaniki mięśniowe dowodzą, że łapka została uszkodzona już jakiś czas temu. Niestety nie było czego ratować. Chorą kończynę trzeba było amputować w stawie barkowym. Kotka po zabiegu czuje się dobrze, a ból po operacji jest znacznie mniejszy, niż ten, który powodowała rozkładająca się kończyna. Wiewiórka (jak nazwała ją pani weterynarz ze względu na puchaty ogonek) została zabezpieczona długo działającym antybiotykiem. Jest malutka i chudziutka, przerażona i zdenerwowana kołnierzem, który musi nosić do czasu zdjęcia szwów.
Nie mam pewności, czy Wiewiórka jest dziką kotką - na razie jest wystraszona, więc staram się jej dodatkowo nie denerwować. Na szczęście ma apetyt. Co z nią dalej będzie? Nie mam pojęcia. Wszystko zależy od jej zachowania. Czy powinna wracać na miejsce, gdzie nikt nie widział jak bardzo cierpi? Pewnie nie. Czy ktoś będzie chciał się nią zaopiekować? Czas pokaże...
Loading...