Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Udało się! Łapa Wilku została uratowana! Infekcja zwalczona! Udłą się to dzięki Państwu pomocy za co ogromnie dziękujemy!
Wilku przebył 10 zabiegów ozonoterapi, antybiotykoterapię, rehabilitację która nie dopuszczała do zaniku mięśni. Wtedy tego nie wiedzieliśmy- teraz wiemy. Gdyby nie udało się uratować tej łapy, gdyby konieczna była amputacja, Wilku nie byłby w stanie się poruszać. Gdy po zakończenia leczenia łapy odstawiliśmy leki przecibólowe, Wilku przestał jeść. Zrobiliśmy powtórne badania które wykazały: zespół końskiego ogona, dysplazję, zwurodnienia nadgarstów. Wczesniej każdą oznakę bóli kładdlismy na karb łapy- właściwie skupialiśmi się na walce o łapę, monitorowaniu wątroby, nerek... Teraz okazało się że leki przecobólowe dawkowane na łapę niosły również ulgę innym bolesnym miejscom. Wsztstko to daje obraz wcześniejszego cierpienia i tego co by się mogło stać gdyby psiak z dyspalzą i zwyrodnieniami musiał poruszać się na 3 łapachach...
Teraz przed nami etap walki z bólem- z dyplazją, nadgarstaki, zespołem końskiego ogona. Rozpoczęliśmy juś pierwsze zabiegi iniekcji sterydami w stawy. Przed nami kolejne zróżnicowane w zależności o postępu. Prosimy trzymajcie nada kciuki o Wilku.
Historię leczenia oraz rozliczenia finansowe możeci Państwo śledzić na naszym profilu facebookowym "Człowiek i Pies" w wydarzeniu " Wilku-pomóżcie uratować łapę-grozi amputacja" Wydatki finansowe i darowizny zamieszczone są w zakładce wydarzenie "Informacje" a przebieg leczenia w zakłądce "Dyskusja"
Tymczasem Wilku obecnie wygląda tak. Szukamy dla niego domu tymczasowego!
Leżał niedaleko drogi. Zesztywniały z zimna. Jak długo? Nie wiemy. Pod jego ciałem wytopił się śnieg, a wokół było go sporo. Leżał, bo zapewne nie był w stanie dalej iść... Kości łapy były złamane w dwóch miejscach. To sprawiało mu ogromny ból, a gorączka tylko pogarszała sytuację psa.
Szczęściem było to, że gdy w końcu ktoś go zauważył i przywiózł do schroniska, na jego drodze stanęli wolontariusze. Wilku pojechał do lecznicy. I dalej, niestety, dobrych wieści nie ma. Pies gorączkuje, temperatura ponad 40 stopni. Okazało się, że złamanie jest paskudne, z przemieszczeniem, z odłamkami. W łapie zakażenie - bakterie rozszalały się tak, że aż rozerwała się skóra, zrobiła się przetoka, ropa zaczęła wypływać na zewnątrz... Przed Wilku stoi widmo amputacji łapy.
Dzięki zorganizowanej zbiórce udało się opłacić szpitalik, by udzielić pierwszej ważnej pomocy, hotelik, który jest w stanie zająć się chorym psem i zmieniać opatrunki dwa razy dziennie, podawać leki, zrobić badania, konsultację.
Mimo że infekcja nadal tkwiła w tkankach miękkich, nie można było dłużej zwlekać z operacją. Dzięki Darczyńcom udało się zoperować łapę, rozciągnąć obkurczone mięśnie, scalić kości na tytanowe płyty. Niestety, infekcja ostro zagnieździła się w łapie, wskazywała na to, że leczenie i walka z zakażeniem będzie długa - jak powiedział, lekarz to leczenie na 3 do 6 miesięcy. Koszty leczenia na obecną chwilę wyniosły 9075,00 zł (02.03.2019).
Aby uratować łapę, konieczna jest antybiotykoterapia kontrolowana posiewem. Dodatkowo raz na tydzień psiak powinien przejść zabieg ozonoterapi. Koszt tygodniowego wyjazdu to ok. 170 zł, cotygodniowa wizyta u ortopedy z badaniami RTG, posiewem to kwoty od 100 zł do 450 zł, cotygodniowy zabieg ozonoterapi to ok. 90 zł, leki na każdy tydzień to kwota ponad 100 zł, bo Wilku to kawał psa. Koszt hoteliku z rehabilitacją to kwota 750 zł miesięcznie. Nie mamy takich środków, a dotychczasowe leczenie już pochłonęło ogromne sumy.
Co robić dalej, mając wizję kosztów tygodniowego leczenia 600 zł (wizyta u ortopedy, ozonoterapia, dojazd, leki) i fakt, że jesteśmy na początku drogi ku ocaleniu łapy Wilku?
Lekarz mówi, że obecny stan łapy nie jest wskazaniem do amputacji. Stan psa był bardzo ciężki. Ryzyko jest wpisane w taki przypadek. Ale należy walczyć do skutku. Antybiotykoterapia, ozonoterapia, aż wybijemy wszystkie mikroby.
Wilku to olbrzym nie tylko ciałem, ale i duchem. Pomimo porzucenia, bólu, nieprzyjemnych zabiegów, jest spokojny, stabilny i cierpliwy. Dajmy mu szansę po raz kolejny, zmieńmy ból i cierpienie w zdrowie i szczęśliwe życie.
Zawalczmy o jego łapę. Bądźcie z nami i pomóżcie. Bez Was nie zrobimy nic.
Kontakt: Anka 605 965 955 (do godz. 13-tej), Gosia 602 608 916 (po godz. 17-tej)